Nawigacja |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Moje publikacje:
- Prehistoryczne dzieje Polski
- Początki drukarstwa polskiego
- Portugalska legenda Władysława Warneńczyka
- Władysław Warneńczyk
- Pierwsza Kompania Kadrowa
- Wokół Berezy Kartuskiej
- Mit Kresów Wschodnich
- 11 listopada 2007 roku w Warszawie
- Polska droga do niepodległości
- Muzeum Drugiej Wojny Światowej
Prehistoryczne dzieje Polski
Badanie pradziejów Polski nie należy do łatwych zadań. Utrudniają je obce, głównie niemieckie opracowania o charakterze propagandowym i politycznym oraz powstałe znacznie później, już w czasach historycznych liczne pieśni, podania, baśnie i legendy, w których zawarta jest fantazja i fikcja literacka.
Jedno jest pewne, kiedy po odbiciu się od brzegów Adriatyku nasi protoplaści zasiedlili Środkową Europę, z dziada pradziada rozprzestrzeniając się bez przeszkód od sąsiadów. W tym czasie protoplaści Niemców zajmowali północny region imperium rzymskiego daleko na zachodzie. Od Węgrów różnimy się tym, że oni przybyli do Europy jako naród już zorganizowany. Natomiast Rumuni powstali na kolonii rzymskiej. Podobnie Bułgarzy przybyli w drugim rzucie ludów słowiańskich jako całość. Lechici od początku kształtowali się i rozwijali na tej ziemi, zanim dorośli do chrztu Polski i weszli do historii. Jedynie w takim przypadku można mówić o ziemi etnicznej.
Czasy historyczne rozpoczyna chrzest Polski w 966 roku. Mieszko I wykorzystał zaślubiny z Dąbrówką, aby ominąć Niemców i przyjął chrzest za pośrednictwem Czechów. Chrzest Polski to nie był chrzest nowonarodzonego dziecka, ale dorosłego człowieka. W odniesieniu do Polski minęło 500 lat prehistorii i polska państwowość była gotowa do wejścia do zachodniego świata.
W “Odczytach” Kraszewski napisał: “Narody lechickie, z których zrodzić się miała [Polska], rozciągały się około środkowej Wisły szeroko, siedziały przy Bałtyku, od Odry do Wisły, około Gopła, w dzisiejszych Kujawach, Mazowszu, około Łęczycy i Sieradza. Ale nie różniły się one jeszcze tak dalece od sąsiednich plemion Łużyczan, Ślężan, Polan Naddnieprowych, od Drewlan i Łuczan, że inne pominę - by już wówczas osobną grupę narodowości stanowić miały.” 1)
Klimat na ziemiach lechickich zwłaszcza w prymitywnych warunkach życia nie służył osadnictwu.
A jednak, w 1933 roku odkryto w powiecie żnińskim istnienie grodu z wczesnej epoki żelaza założonego około 550 roku przed narodzeniem Chrystusa. Gród wybudowany był na ówczesnej wyspie o długości około 200 metrów i szerokości około 160 metrów na jeziorze. Gród miał ponad sto domów drewnianych, ustawionych w 13 rzędach. Domy w rzędach pokryte były wspólnym dachem. Ulica okrężna łączyła 11 ulic równoległych. Gród był obronny, otoczony wałem drewniano - ziemnym, konstrukcji skrzyniowej, zabezpieczony od podmywania przez wodę kilkoma rzędami pali wbitych ukośnie w dno jeziora. Do wjazdu i bramy przerzucony był przez jezioro 120 metrowy dębowy most. Zachowały się ślady pożarów, świadczące o przywiązaniu się do ojcowizny i dwukrotnej odbudowie spalonego grodu. Istnieje przypuszczenie, że jeden z pożarów spowodowany był najazdem Scytów. Podczas wykopalisk natrafiono na dobrze zakonserwowane drewniane części budowli trzech okresów ponad 120 letniego osadnictwa oraz liczny inwentarz ruchomy w postaci przedmiotów z drewna, rogów, kości i metalu, ceramiki. Zachowały się również szczątki roślinne i zwierzęce. Świadczy to o znajomości mieszkańców różnych rzemiosł: garncarstwa, kowalstwa, odlewnictwa, obróbki drewna i kości. Odkrywcy nadali grodowi nazwę Biskupin. 2)
Pozostaje pytanie jakie ludy kultury łużyckiej wybudowały Biskupin? Czy wśród nich byli protoplaści Polan? 3) Jest to co najmniej wątpliwe. Sto lat w życiu człowieka to długi okres. Sto lat w historii świata to mały epizod zawarty w pamięci ludzkiej, prawie bez niezbędnej konieczności zapisywania najważniejszych wydarzeń. A jednak niewiele wiemy o Biskupinie, jak również nie wiemy czy były na tym terenie inne podobne grody.
Mojżesz był świadomy potrzeby przygotowania swego ludu do utworzenia swojej państwowości, ukazał swemu narodowi Boga, ale wiódł swój lud przez pustynię przez 40 lat, aby on dorósł do tworzenia trwałych wartości narodowych.
W życiu narodów wszelkie zmiany wymagają dużego czasu. We wszystkich programach szkolnych niezależnie od ustroju politycznego wiele miejsca poświęca się rewolucji francuskiej, co prawda z różnym wydźwiękiem politycznym, ale zawsze w odniesieniu do zmian, które rewolucja przyniosła, do tworzenia się nowoczesnych narodów.
Nigdzie nie podkreśla się najistotniejszej sprawy. Mieszczaństwo francuskie było bardzo liczne, mimo to potrzeba było osiemset lat, aby dojrzało ono do rewolucji.
W 1966 roku święciliśmy 1000 lecie chrztu Polski. Data ta jest uznana za narodziny Polski, od tej daty uczymy się jej historii.
Jednak zanim to nastąpiło, nasz “naród” przygotowywał się prawie 500 lat do wejścia na arenę historyczną, bowiem tyle lat musiały być tworzone zalążki Państwa Polskiego. Możemy ten okres nazwać okresem rodowo - szczepowo - plemiennym, lub grodowym. Tych rodów i plemion było wiele, ale łączyły je wspólne korzenie językowe, wspólny rodowód, zwyczaje i tradycje. Jeżeli określa się, że to był okres prehistorii Polski, to dlatego, że nie mamy dostatecznej liczby pisanych źródeł historycznych, a czas ten był poza pamięcią ludzką.
Były to szczęśliwe dla naszego rozwoju lata, na zachodzie nie było Niemiec, a na wschodzie nie było ani Rusi, ani Rosji. Plemiona lechickie swobodnie rozrastały się na wielkim obszarze od Łaby do Dniepru.
W pierwszych wiekach naszej historii uzupełniano „wiedzę” historyczną licznymi legendami tworzonymi przez kronikarzy i tak poważnych historyków jak Jan Długosz, dotyczącymi różnych postaci historycznych, ale legendy te mijają się z prawdą.
Legenda o Lechu, Czechu i Rusie, przybyłych “od rzeki Dunaju” - to „idea braterstwa ludzkości całej”. Ta legenda o Lechu i Czechu wymyślona została w Czechach, w Polsce tylko dodano do niej Rusa.
Uczta Popiela ilustrowała oderwanie się od zależności i wpływów niemieckich. Myszy, które zjadły Popiela, to był liczny ród lechicki. 1)
Cyryl i Metody znaleźli się w legendzie jako przybysze - aniołowie na postrzyżynach Ziemowita u Piastów.
Legenda o 12 wojewodach - miała świadczyć o lechickim początku Polski, gdy nie było jeszcze całości państwowej, ale była już pewna więź części składowych na kartach dziejowych.
Legenda o Krakusie - zabicie smoka, mogiła Krakusa, służyła idei zbiorowej siły, która góry wznosi i wieki trwać może.
W legendzie Krak (czasami Krakus) książę Wiślan był jakoby szewcem krakowskim, który otruł wawelskiego smoka. Jeśli przypomnieć czas około 700 roku po narodzeniu Chrystusa, w którym Krak został księciem Wiślan, to jeszcze nie było Wawelu, bo to “nie od razu Kraków zbudowano”. Kraków rozpoczął budować książę Krak i tu przeniósł swoją stolicę z Wiślicy, rządząc olbrzymim terytorium bez granic, całą „Małopolską”. Z plemion lechickich Wiślanie jako pierwsi zjednoczyli się na tak znacznym obszarze, znacznie wcześniej od Ślężan i Polan.
Krak jest postacią historyczną, około 700 roku po narodzeniu Chrystusa został dowódcą zbrojnej drużyny, “księciem" na Wiślicy, on też rozpoczął budowę Krakowa. Koźma sfałszował Kraka na Kroka, szukając źródłosłowa i dorabiając mu legendę. 4)
Krak miał dwu synów, natomiast Wanda jest postacią całkowicie wymyśloną około XI wieku, jako symbol zmagań z germańskim niebezpieczeństwem, w Wiśle została utopiona dopiero w XIX wieku, gdy zaostrzyła się potrzeba obrony przed germanizacją.
W legendzie o smoku wawelskim Krak jako szewc, który otruł smoka został zastąpiony przez szewca Skubę, następnie Dratewkę. Legenda została zaczerpnięta z literatury niemieckiej. Temat był zapożyczony aż z Biblii o Danielu i legendy o świętym Jerzym, który zabił smoka, dodano tylko “szewski pomysł”. Legendy tworzył również Janko z Czarnkowa w drugiej połowie XIV wieku. 5)
Kraj Wiślan jako pierwotny zalążek Polski historycy nazwali Małopolską, natomiast Kraj Polan jako właściwy dla organizacji państwowości polskiej został nazwany Wielkopolską.
Około 860 roku Małopolska weszła w skład Wielkich Moraw, a kiedy w 906 roku Wielkie Morawy zostały rozbite przez Węgrów przybyłych w tym czasie do Europy, przez pewien czas była we władaniu czeskim, a następnie już należała do Piastów.
Nikt nie ma wątpliwości, że plemię Polan stworzyło początek narodowości polskiej.
Ziemie etniczne to ulubiony temat nacjonalistów ukraińskich, jednak są to polskie ziemie etniczne, na których osiedlali się nasi protoplaści przed przybyciem Słowian Wschodnich.
Po drugiej wojnie światowej do Australii przybyli jako obywatele polscy ukraińscy nacjonaliści, założyli organizacje nacjonalistyczne i rozpoczęli swoją antypolską działalność. Z okazji dwustulecia Australii, zapragnęli zaznaczyć swoją obecność w Melbourne i wydali po angielsku książkę pt.: “Ukraina i Ukraińcy”. Książka jest imponująca, bogata w barwne ilustracje, ale niestety w treści bez umiaru jest przepełniona fałszerstwami historycznymi. 6)
Wydawcy zapytani o źródła tej niewiarygodnej książki wyjaśnili, że otrzymali je z Polski.
Najzabawniejsza jest sprawa przedstawienia polskiego dorobku kultury i sztuki we Lwowie, zabytków architektury, rzeźby i malarstwa, jako dorobku ukraińskiego. Mimo, że Ukraińcy mają dopiero około sto lat, w przedmowie do tej książki, niejaki JB Rudnicki, niby to “profesor” z Kanady, wyprowadza rodowód Ukrainy od czwartego wieku, powołując się na literaturę perską, w której “Ukraińcy” byli nazywani ludem pogranicza (perskiego ?) i jako tacy byli znani również kronikarzom greckim - bizantyńskim. W języku perskim państwo to nosiło nazwę “Antae”, a to znaczy “Ukraina”. Potrzebne to było do udokumentowania, że nazwa ta nie pochodzi z języka polskiego, ma swój stary rodowód z czwartego wieku. Nie wyjaśniona została tylko sprawa dlaczego została przetłumaczona wyłącznie na język polski jako „Ukraina”, bowiem po polsku to znaczy leżąca u kraju, na kraju, na krańcach Polski. Dlaczego Ukraina nie ma swojej nazwy w języku rodzimym? 7) Również słowo „Rus" pochodzi z języka fińskiego. I w tym przypadku brak określenia narodowości w języku rodzimym.
Być może, że słowo „Antae” pochodzi z języka perskiego, w Polsce znane jest ono jako pochodzenia łacińskiego w wielu formach pochodnych, na przykład wywodzący się z tego korzenia „antenat”, czyli przodek.
Antowie (według pisowni pisarzy łacińskich i greckich) był to międzyplemienny związek Słowian osiadły pomiędzy Dniestrem i Dnieprem w IV - VI wieku -(kultura zarubiniecka i czernichowska). Znany był książę Booz. Książę to tytuł znacznie późniejszy, użyty tu został w znaczeniu jako wódz drużyny, powstałej po przełamaniu starożytnego ustroju rodowego, kilka wieków później nazywany z niemiecka knehete - ksiądz, a następnie książę.
W czasie gdy rody lechickie zaczęły osiedlać się w Europie środkowej, Antowie pod koniec swego istnienia nad Dnieprem, wyruszyli na południe, walczyli z Bizancjum. W wyniku przemarszu ludów celtyckich, germańskich, sarmackich i tureckich nastąpiło rozbicie Słowian. W żadnym przypadku nie mogli być protoplastami Ukraińców, raczej po zmieszaniu się z Turkami stworzyli naród bułgarski. Antowie niestety nie pozostawili żadnych źródeł pisanych.
Badanie historii średniowiecznej jest niezwykle trudne, ponieważ źródeł pisanych z tego okresu jest bardzo mało.
Profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie Władysław Abraham, światowej sławy mediewista, badając historię wieków średnich, stworzył szczególną metodę badań, w której posłużył się wszystkimi dostępnymi źródłami, uzupełniając nieliczne źródła pisane wynikami badań archeologicznych, językowych i etnograficznych. Łącząc te informacje otrzymywał obraz ówczesnej rzeczywistości.
Opierając się na tej metodzie Zygmunt Wojciechowski i Józef Kostrzewski, opracowywali pradzieje Polski.
W polemice z uczonymi niemieckimi czytamy: 9)
»Nie ma zaś żadnej kultury przedhistorycznej, odpowiadającej tak dalece ... postulatom, jak kultura „łużycka”. Jeżeli zaś jeszcze uwzględnimy, że Ilirowie, którym większość prehistoryków niemieckich przypisuje kulturę „łużycką”, mieszkali w okresie swego wystąpienia na widownię historyczną nad wschodnim Adriatykiem, a główna ekspansja kultury “łużyckiej” szła wyraźnie w kierunku wschodnim i że już w IV okresie epoki brązowej (lata 1100 do 900 przed narodzeniem Chrystusa) cmentarzyska kultury „łużyckiej” dochodziły aż do zachodniego Wołynia ...” i dalej w uwadze na tej samej stronie czytamy: “Uczeni radzieccy nie sprzeciwiają się zaliczeniu ludności kultury łużyckiej do przodków Słowian, przyjmują jednak, że Słowianie powstali dopiero na przełomie naszej ery, ze stopienia się różnych plemion, z których najważniejsze były ludy mieszkające nad środkowym Dnieprem, nadwiślańscy Wenedzi i plemiona lugijskie” (mieszkające na wschód od Łaby - KB) Według T.N. Tretiakowa: Wostocznosłowianskije plemiena, Moskwa 1948.
W połowie pierwszego tysiąclecia słowiańskie wspólnoty rodowe przekształcały się we wspólnoty terytorialne (opola), władza należała do wodza, starszyzny, zgromadzenia ludowego - wiecu, była to demokracja wojenna. W V i VI wieku powstawały państwa plemienne.
Słowianie zachodni wyraźnie zaznaczyli swoją obecność w Europie wraz z narodzeniem Chrystusa na olbrzymim obszarze od Adriatyku daleko na wschód.
Następnie pojawili się Słowianie południowi.
Słowianie wschodni w IX wieku zajmowali dorzecze Dniepru i górnej Wołgi, zajmowali niewielki teren, mimo to rozrośli się najliczniej.
Polanie osiedli nad Wartą, wokół Gniezna obejmując z czasem Kujawy, Mazowsze, całą Wielkopolskę i później w czasach już historycznych Małopolskę, obszar między Odrą, Bugiem, Karpatami i Bałtykiem, tracąc już na wschodzie siedziby Drewlan i Polan. Nazwa Polan pochodzi od zajmowania się uprawą pól, a to związane było z osiadłym trybem życia (w odróżnieniu od tych, którzy zajmowali się polowaniem, rybołówstwem albo hodowlą - KB). 10)
Pewna część Polan w VIII wieku w poszukiwaniu urodzajnych pól zawędrowała nad środkowy Dniepr i jego dopływy Roś i Irpień. Na północ od Polan zamieszkali Siewierzanie i Drewlanie, na zachód i południe osiedli Dulębowie - Wołynianie i dalej na zachód Chorwaci. Wszyscy należący do Słowian Zachodnich.
Ci wschodni Polanie, bezwątpienia należący do plemion lechickich, w VIII i IX wieku uznawali zwierzchność Chazarów. W IX wieku płacili im daninę, ale w drugiej połowie tego stulecia uniezależnili się, wybudowali grody warowne: Wyszogród, Biełgorod, Zwienigród, Perejesław i przede wszystkim Kijów. Trudno wypowiedzieć się, czy to oni podporządkowali sobie plemiona Drewlan, Drehowiczów i Siewierzan, czy stało się to wtedy, gdy wszystkie te plemiona zostały podporządkowane sobie przez najeźdźców normańskich, którzy założyli Ruś Kijowską, świadczy o tym zapis w haśle Drewlanie.
Zupełnie niezrozumiałe jest przypisywanie rzekomo wschodniego pochodzenia Drewlanom, którzy założyli też swoje siedziby na północ od plemion śląskich, ich pochodzenie zachodnie jest najbardziej prawdopodobne. 11)
Widzimy jasno jak stare są szlaki etnograficzne naszych przodków na Wołyniu i dalej na wschód.
Znacznie wcześniej od Polan wśród rodów z plemion polskich nastąpiła zjednoczeniowa działalność Wiślan oraz Ślężan. Zjednoczenie następowało nie w drodze podboju, lecz dla obrony.
Ślężanie zajmowali ziemie najdalej wysunięte na południowy zachód i w pierwszej kolejności byli narażeni na obce najazdy. Przyczyniło się to do połączenia w jeden szczep śląski sześciu plemion. Byli to Gołężyce, Opolanie, Ślężanie, Bobrzanie, Trzebowianie i Dziadoszanie. Wielką rolę w zjednoczeniu Śląska odgrywało miejsce kultu religijnego na górze Ślęży. 12)
Już na przełomie VIII i IX wieku zapuszczały się w kierunku Śląska i Pomorza wyprawy zbrojne Karola Wielkiego, a na początku X wieku Henryka I. Kolejno po nich zainteresowanie podbojem Śląska wykazywali czescy Przemyślidzi. 13)
Dla zabezpieczenia około 400 km południowej granicy przed najazdem obcych wojsk zjednoczone plemiona śląskie wybudowały przesieki z drzew ścinanych w połowie wysokości. Przesieki zachowały się jeszcze w XIII i XIV wieku.
Kraj Wiślan według Geografa Bawarskiego zajmował ziemie między Ślęzanami i Węgrami, terytorialnie był niezwykle rozległy, na północy obejmował ziemie, aż po dzisiejszy Brześć nad Bugiem i dalej na północ graniczył z plemieniem Prusów, na wschodzie sięgał na Podole, a na południowym zachodzie posiadał Ołomuniec. 14) Na południowym wschodzie znajdowały się naturalne obronne przed najazdami miejsca geograficzne, to był Kamieniec Podolski i Brama Przemyska.
Potwierdzenie tego obszaru kraju Wiślan znajdujemy również w opisie granic archidiecezji św. Metodego. 15)
Cesarz bizantyjski Michał III wysłał na Morawy misjonarzy Cyryla i Metodego, którzy wprowadzili tu liturgię w języku staro - cerkiewno - słowiańskim spotykając się ze sprzeciwem ze strony duchowieństwa niemieckiego. Metody został arcybiskupem Moraw z siedzibą w Pradze.
Po śmierci Metodego kościół Moraw za sprawą księży niemieckich przyjął obrządek łaciński. “Cyrylicę” wyparła łacina, jedynie pozostała w Czechach nazwa “cerkiew”. 16) Natomiast na Rusi “Cyrylica” została przyjęta później podczas chrztu z Konstantynopola.
Zanim nastąpił chrzest Polski zostaliśmy zauważeni w wielu źródłach pisanych. Pisali o nas między innymi: tzw. Geograf Bawarski (około połowy IX wieku), król angielski Alfred Wielki w opisie Germanii (źródło z końca IX wieku), podróżnik - Żyd arabski Ibrahim ibn Jakub w opisie bytności u Ottona I (965 rok), Thietmar w swojej kronice (pocz. XI wieku), nieznanego autorstwa tzw. księga elbląska, kronikarz czeski Kosman i w końcu kronikarz ruski Nestor. Ponadto znane były dość liczne tzw.: “cyvitates” dla wielu grodów. 17)
W latach 990 - 992 Mieszko I poddał Polskę pod opiekę stolicy apostolskiej, w związku z tym zachował się jeszcze jeden opis potwierdzający granice Polski.W dalszym ciągu po przerwie kilku wieków Rudnicki napisał, że drugą Ukrainą była - ni stąd, ni zowąd - Ruś Kijowska.
Uczeni historycy niemieccy - Lambert Schulte, Robert Holzmann i Albert Brackmann odmawiali Słowianom zdolności państwowo - twórczych. Swoją tezę opierali na przykładzie powstania państwa bułgarskiego i Rusi Kijowskiej. 18)
Ruś Kijowska powstała na ziemiach zamieszkałych od czasów prehistorycznych przez Polan, Siewierzan i Drewlan. 19)
W IX wieku drużyna Waregów ze Skandynawii, szukając kontaktów handlowych z Arabami i z Bizancjum przybyła do Słowian Wschodnich. Ruryk wódz tej drużyny w Nowogrodzie Wielkim został założycielem Rusi. Słowo Ruś pochodzi z języka fińskiego i określa szwedzkich Wikingów - Waregów. Tak powstała dynastia Rurykowiczów.
Z ich udziałem w X wieku powstawała narodowa wspólnota ponadplemienna Rusi, za ich przyczyną podporządkowano sobie plemiona Słowian zachodnich.
Działając na własną rękę Askold i Dir z drużyny Ruryka około 860 roku przybyli do Kijowa, pokonali Azarów, którym Polanie płacili okup, i przyznali sobie tytuł książęcy, czyli wodzów drużyny, walczyli z sąsiednimi plemionami Uliczan i Drewlan.
W 882 roku Oleg opanował Kijów i zabił Askolda i Dira, zakładając Ruś Kijowską. 20)
W latach 912 - 945 rządził w Kijowie Igor, który został zabity przez Drewlan, sprzeciwiających się obcemu władcy, swojemu ciemiężycielowi.
Po nim w imieniu małoletniego syna rządy objęła Olga żona Igora, podstępem zabiła elitę Drewlan, spaliła ich gród Iskorosteń (Korosteń) koło Żytomierza, nałożyła im daniny. Gdy Otton I wysłał misjonarzy w 955 roku Olga przyjęła chrześcijaństwo w obrządku łacińskim - w XII wieku była kanonizowana już w cerkwi prawosławnej. W 1054 roku nastąpił rozłam w chrześcijaństwie i powstało prawosławie. Według Nestora Olga przyjęła chrzest w obrządku wschodnim. 21)
Kolejnym księciem był Świętosław (945 - 972) który ostatecznie rozbił Chazarów w 965 roku.
W latach 980 do 1015 rządził Włodzimierz Wielki. W 988 roku pod jego rządami Ruś została ochrzczona w obrządku wschodnim. Zagrożony najazdami ze wschodu szukał oparcia na zachodzie, wyprawił się na Lachów i w 981 roku zajął ich ziemie - Grody Czerwieńskie. 22)
Walecznych mieszkańców tych grodów przesiedlił nad rzekę Roś, na południe od Kijowa, aby utworzyli tu grody warowne dające zabezpieczenie przed najazdami Pieczyngów i Połowców. Ta akcja “Roś”, prawie tysiąc lat wyprzedziła akcję “Wisła”. Ślady tej akcji potwierdziły badania językowe. 23)
Linię książąt Kijowskich zakończyli Jarosław Mądry (1019 - 1054) i Włodzimierz Monomach (1113 - 1125).
* * *
Po dłuższej przerwie pojawili się nowi władcy Rusi. Koronowany król węgierski Andrzej II rozszerzył swój tytuł na króla Halicza i Włodzimierza, po nim w 1214 roku w wyniku porozumienia i kompromisu polsko - węgierskiego władzę księstwa objął Koloman mąż Salomei córki Leszka Białego. 24)
Gdy Polacy w XIX wieku tworzyli legendy historyczne, Rusini - Ukraińcy natychmiast to podchwycili. Wykorzystując fakt władania księstwem halicko - włodzimierskim przez koronowanych władców, w XIX wieku w literaturze historycznej „koronowano” następnego władcę Rusi Czerwonej w Drohiczynie (województwo białostockie). Dlaczego w Drohiczynie, a nie na Rusi Czerwonej, tego nie wyjaśniono. I tak „królem” został w 1253 roku Danyło mimo, że był lennikiem Złotej Ordy od 1245 roku.
W Polityce nr 24 z 15 czerwca 2002 roku, polskojęzycznym tygodniku, ukazał się artykuł Wołodymyra Pawliwa korespondenta w Polsce kijowskiego tygodnika „Dzerkało tyżnia” pt.: „Czy Ukraina może przekształcić się w państwo federacyjne?” Wśród wielu informacji znajdujemy to, że Ukraińcy tęsknią za księciem Danyłą i jego synem królem Lwem oraz legendarnym przywódcą grekokatolików metropolitą Szeptyckim, a nieco dalej napisał: „Komitet Społeczny wyłoniony z intelektualistów i artystów, osób szanowanych we Lwowie i w Galicji w oparciu o dwie duże konferencje, wręcz naukowe, przygotowuje obchody 800 rocznicy urodzin - awansowanego po kilkunastu linijkach na króla, księcia - Danyły”. Te kilkanaście linijek wystarczyło również, żeby „Zachodnia Ukraina” stała się znowu Galicją. 25)
Trudno wśród legend zdecydować się, którego z książąt ruskich koronować? Danyłę czy Lwa? Historyk XIX wieku Mikołaj Kostomarow koronował Danyłę, ale dlaczego w Drohiczynie też tego nie wyjaśnił, nie była tam nigdy stolica Rusi Czerwonej. Jedynym uzasadnieniem może być całkowity brak źródeł do historii Drohiczyna w tamtych latach uniemożliwiający zaprzeczenia dokonanej tam koronacji. 26)
Jak śmiesznie na tle polskiego zasięgu na wschód wygląda doszukiwanie się przez Ukraińców swoich ziem etnicznych w Polsce, może lepiej poszukaliby jej w Kanadzie, zapewne byłoby to dla nich z większą korzyścią.
Przypisy:
1 - J.I. Kraszewski, Stara Baśn, Wstęp s.VIII, Ossolineum - DeAgostini, Wrocław, 2003.
2 - Józef Kostrzewski, WEP PWN. Warszawa 1962, tom 1, s. 820.
3 - WEP PWN. Warszawa 1962, tom 1, s. 820.
4 - Aleksander Brűckner, Dzieje Kultury Polskiej, Książka i Wiedza, 1958, s. 151.
5 - Aleksander Brűckner, Dzieje Kultury Polskiej, Książka i Wiedza, 1958, s. 157.
6 - Krzysztof Bulzacki, Polacy i Ukraińcy - trudny rozwód, wyd. Na Rubieży 1997, s. 94.
7 - Maciej Kozłowski, Między Sanem, a Zbruczem, ZNAK Kraków 1990, s. 25 - 72. oraz Leszek Zaczek, Rusini czy Ukraińcy, Wiadomości Polskie, Sydney, Australia, 16 lipca 1967, Na Rubieży nr 47, s. 26.
8 - WEP PWN. Warszawa 1962, tom 1, s. 289.
9 - Józef Kostrzewski, Pradzieje Polski, Księgarnia Akademicka, Poznań 1949, s. 89.
10 - WEP PWN. Warszawa 1966, tom 8, s. 812.
11 - WEP PWN. Warszawa 1964, tom 3, s. 129.
12 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 6.
13 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 14-15.
14 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 11-14 i 17.
15 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 13.
16 - WEP PWN. Warszawa 1963, tom 2, s. 673.
17 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 4-21.
18 - Zygmunt Wojciechowski, Państwo Polskie w wiekach średnich, Dzieje Ustroju, Księgarnia Akademicka, Poznań 1948, s. 19.
19 - WEP PWN. Warszawa 1967, tom 10, s. 212.
20 - WEP PWN. Warszawa 1962, tom 1, s. 415.
21 - Kroniki Ruskie, PIW 1987, s. 39 - 49. WEP PWN. Warszawa 1966, tom 8, s. 210.
22 - Kroniki Ruskie, PIW 1987, s. 57. WEP PWN. Warszawa 1966, tom 10, s. 211.
23 - Janusz Kotlarczyk, Akcja Roś, odczyt na konferencji naukowej.
24 - WEP PWN. Warszawa 1967, tom 10, s. 211.
- Janusz Czerwiński, Lwów i okolice, Wydawnictwo Laumann - Polska, 1999.
25 - Wołodymyr Pawliw, Polityka nr 24 z 15 czerwca 2002 roku.
26 - Mikołaj Kostomarow, Historia Rusi w kronikach jej największych dziejopisów, Kijów, 1875.
WEP - Wielka Encyklopedia Powszechna
POCZĄTKI DRUKARSTWA POLSKIEGO
Zakon Benedyktynów założony w VI wieku przez św. Benedykta na Monte Casino zasłynął z „benedyktyńskiej pracy” przy przepisywaniu rękopisów. Do Polski Benedyktyni przybyli w X wieku, pierwsze ich opactwa powstały w Trzemesznie, Tyńcu, Mogilnie, na Łyścu i w Lublinie.
W piśmie używano różnych odmian gotyku, aby po paru wiekach przejść na pismo łacińskie. Znane teksty „Bulli gnieźnieńskiej” (1136) oraz „Bulli wrocławskiej” (1155) pisane są tym samym językiem po łacinie z polskimi „wtrętami” nazewniczymi z troską o stabilność graficzną dla polskiego bogactwa fonetycznego przy niedostatku liter łacińskich (w alfabecie gotyckim).
Pod koniec XIII wieku nieznani z nazwiska drukarze spod Jeleniej Góry (być może z Lubomierza) używając jeszcze gotyku „wymyślili” pisownię polskich liter. Ich działalność została zauważona w Krakowie i tam znaleźli zatrudnienie.
Żmudne przepisywanie wymagało wynalazku sposobu szybkiego powielania tekstów i odbijania obrazków.
Trudno dziś uwierzyć, że w XIV wieku Lwówek Śląski był na Dolnym Śląsku drugim dobrze rozwiniętym miastem po Wrocławiu. Lwówek Śląski był ośrodkiem życia gospodarczego, zamożność mieszkańców przyczyniła się do rozwoju kultury i humanizmu. Niemcy przybyli na Dolny Śląsk podobnie jak we Lwowie szybko się polonizowali, wielu z nich szczególnie się zasłużyło dla kultury polskiej i rozwoju polskiego drukarstwa. Drukarze zajmowali się wszystkimi sprawami związanymi z drukarstwem począwszy od produkcji papieru, kończąc na sprzedaży druków. Zanim Gutenberg wynalazł druk (ruchomą odlewaną czcionkę), druki tłoczono na prasach z drzeworytów i miedziorytów.
W XIV wieku Lwówek Śląski wydał szereg znanych postaci. Stąd pochodzili słynni politycy i poeci. Jan Cerasinus był wójtem sądu wyższego na Wawelu, Franciszek Mymer (Mymerus) znany jako wierszopis i pedagog Akademii Krakowskiej, był pionierem języka polskiego w szkolnictwie, Hieronim Archonati był poetą śląskiego renesansu, Stanisław Sauer znany humanista śląski, zapisał kapitule wrocławskiej olbrzymi na owe czasy księgozbiór 388 dzieł. 1) (s. 3-6), 2) (s. 1168).
W Krakowie w 1465 roku Gűnther Zeiner założył pierwszą w Polsce drukarnię.
W roku 1474, może nawet rok wcześniej we Wrocławiu podczas panowania w Czechach i na Śląsku węgierskiego króla Matiasa Korwina, kiedy polskości na Śląsku bronił jedynie Kościół Rzymskokatolicki, powstała polska drukarnia. Założycielem, drukarzem i właścicielem był Ślązak Kasper Elyan 3) niesłusznie uważany przez Niemców za Niemca. Kasper Elyan urodził się około 1430 roku w Głogowie, był duchownym, posiadał wykształcenie uniwersyteckie. Na Uniwersytecie w Lipsku w 1451 roku zapisany jest na liście polskiej narodowości. W 1455 roku uzyskał stopień bakałarza sztuk wyzwolonych, następnie studiował w Krakowie na wydziale teologicznym, a na Uniwersytecie Erfurckim prawo kościelne uzyskując w 1469 roku bakalaureat prawa kanonicznego. 3)
Równolegle przygotował się do wykonywania zawodu drukarza. Zawód ten był bardzo ceniony, pół wieku później król Zygmunt Stary nadał szlachectwo drukarzowi krakowskiemu Janowi Hallerowi. Drukarnia Kaspra Elyana była jedyną drukarnią, której problemy finansowe są nieznane, bowiem drukowała dla potrzeb wyłącznie religijnych do użytku kościelnego.
Od 1477 roku dzięki poparciu metropolity gnieźnieńskiego, któremu podlegała (do 1821 roku) kuria biskupia we Wrocławiu, piastował funkcję kanonika kapituły wrocławskiej.
W 1475 roku Kasper Elyan wydrukował pierwszą książkę pt.: “Historia de transfiguratione Domini”. Na stronach 13b i 14a znajdujemy pierwszy drukowany metodą Gutenberga tekst polski “Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę w Boga Ojca” 3), 4)(s. 63). Kasper Elyan wydrukował szereg niewielkich druków oraz 10 książek. Jego działalność drukarską odkrył po latach pod koniec XIX wieku uczony wrocławski Karol Dziatzko. Władysław Nehring wielki autorytet naukowy zajął się sprawą pochodzenia polskiego nazwiska Elyana. Teksty polskie odkrył na Uniwersytecie Wrocławskim Bolesław Erzepski.
Kasper Elyan wyjechał w 1483 roku do Rzymu, zmarł na obczyźnie w 1486 roku, po jego wyjeździe dalsze druki z tej drukarni są nieznane.
Szwajpold (Świętopełk) Fiol w Krakowie w 1491 roku wydał zapewne na zlecenie prawosławnej arystokracji polskiej pięć książek cerkiewnosłowiańskich, 4) (s. 64) które od razu skonfiskowano jako dzieła heretyckie. Było to niemal 80 lat przed działalnością wydawniczą Iwana Fiodorowa moskwiczanina drukującego pod koniec życia we Lwowie. Ten Rosjanin uważany jest niesłusznie za drukarza ukraińskiego (rusińskiego).
Na początku XVI wieku w Krakowie rozwinęli działalność liczni drukarze niemieckiego pochodzenia: Jan Haller z Niemiec 2) (s. 323), Hieronim Wietor ze Śląska 2) (s. 1945), Floryan Ungler z Czech (+1543) 2) (s. 1890), i kilka pokoleń Szarffenbergerów z Lubomierza na Dolnym Śląsku. 4) (s. 63)
W 1511 roku przybył do Krakowa Marek Szarfenberger, (pisownia nazwiska wg Encyklopedii Powszechnej Kieszonkowej, Warszawa - 1891, Druk Noskowskiego, s. 1787) założył w Krakowie drukarnię, papiernię i księgarnię początkowo wspólnie z Wietorem.
W 1523 roku sprowadził swojego bratanka Macieja (+1551), i jego braci do swojej drukarni. Marek zmarł w 1545 roku. Po nim drukarstwo przejęli synowie Stanisław (+1548), Mikołaj (+1606). Po śmierci Macieja drukarnię utrzymała wdowa po nim Helena Gałkówna dla młodszego syna, starszy syn Hieronim przestał drukować w 1533 roku.
Wszyscy Szarffenbergerowie zasłużyli się wydaniem niezliczonej ilości książek polskich. 2) (s. 1787)
Szarffenbergerowie już w Lubomierzu byli zakochani w polskiej kulturze, spolonizowali się i swoje nazwisko pisali przez “Sz”, a niedawno w Lubomierzu usiłowano ich germanizować pisząc nazwisko przez “Sch”. Kolejną zmianę nazwiska w 1543 roku przyjął Maciej podpisując się Szarffenberk. 4) (s. 123)
We Wrocławiu rozwinął działalność wydawniczą ród Kornów. Johann Jacob Korn przybył do Wrocławia w 1732 roku z Neustadt we Frankonii. Założył księgarnię w Rynku, drukował przede wszystkim książki polskie, w tym książki dla szkolnictwa. Już w 1733 roku ukazała się pierwsza polska książka wydana w oficynie Korna pt. “Varro” Szymona Starowolskiego. Wydawnictwa początkowo drukował w Berlinie, później w Lipsku.
Po ojcu firmę wydawniczą przejął Wilhelm Gottlieb. W 1763 roku nadał swojej firmie własne polskie imię: “Drukarnia Wilhelma Bogumiła Korna”, pod którym przetrwała do końca niemieckiego panowania we Wrocławiu. Drukował m.in. K. Janickiego, J.S. Bandtkiego, F. Siarczyńskiego i wielu innych.
Posiadał składy księgarskie: w Warszawie, we Lwowie i w Poznaniu. W 1793 roku uzyskał pozwolenie na założenie we Wrocławiu własnej drukarni. Miał trzech synów: Friedricha Wilhelma, Johanna Gottlieba i Juliana Ferdynanda. Po nim wnuk założyciela Johann Gottlieb Korn dalej prowadził wydawnictwo i drukarnię.
Drukował klasyków polskich: J. Kochanowskiego, S. Trembeckiego, F. Karpińskiego i S. Orzechowskiego oraz książeczki do nabożeństwa, dla młodzieży, słowniki. Zasługi dla kultury polskiej świadczą o całkowitym spolonizowaniu się Kornów.
Jeden z potomków rodziny Kornów Adolf Karol brał udział w powstaniu wielkopolskim w Wiośnie Ludów, zmarł na emigracji w San Vicente. Jego potomkowie mieszkają w Buenos Aires. 5) (tom XIV, s. 74 - 76)
Król Kazimierz Wielki oddał Śląsk Janowi Luksemburczykowi za zrzeczenie się praw do korony polskiej. Odtąd Śląsk należał do Czech, Węgier, znowu do Czech i Austrii, a od 1742 roku do Prus i później do Niemiec. Po zajęciu Śląska przez wojska pruskie król pruski Fryderyk Wielki w celach propagandowych dla ludności Śląska ogłosił się synem Piastów w “Schlesische Zeitung” (“Preussens Friedrich Piastens Grosser Sohn”) 6). Było to wierutne kłamstwo, mógł się powołać na Albrechta Hohenzollerna, ostatniego wielkiego mistrza krzyżackiego i pierwszego księcia Prus, syna Zofii Jagiellonki, siostrzeńca króla Zygmunta Starego, ale na Śląsku nie było tradycji jagiellońskiej, natomiast kult Piastów ciągle trwał. Ślązacy w większości nie znali języka niemieckiego, dlatego Niemcy wydawali we Wrocławiu do końca XVIII wieku “Gazetę Śląską” po polsku.
Podobnie dziś Niemcy wydają w Polsce po polsku „Dziennik", który Polacy „kupują".
Dnia 15 maja 1804 roku w Berlinie wydano Instrukcję dla Sołtysów Wiejskich w Szląsku i Hrabstwie Glackim (Kłodzkim), którą wydrukowano we Wrocławiu w drukarni Bogumiła Korna po polsku, ponieważ sołtysi wiejscy również nie znali języka niemieckiego.
Przez cały ten czas, aż do 1821 roku diecezja wrocławska należała do archidiecezji gnieźnieńskiej, co bardzo drażniło Niemców. W 1821 roku we Wrocławiu założona została niemiecka archidiecezja, ale jeszcze ponad pół wieku Ślązacy modlili się wyłącznie po polsku. Jeszcze w połowie XIX wieku biskup wrocławski Jakub Bogedain przypominał chłopom śląskim, że mają się modlić w swoim języku, bo „Pan Bóg będzie ich wtedy lepiej rozumiał”.
Tak wyglądają oszustwa propagandowe o 600 latach panowania niemieckiego na Śląsku! Poza tym Niemcy nie silili się na zacieranie śladów polskości Śląska, Janowice nazwali Janowitz, Łomnicę Lomnitz, a w herbie Wrocławia pozostawili literę “W” (po łacinie Vratislavia) chociaż zmieniono nazwę na Breslau.
Od 1661 roku, początkowo w Krakowie, a wkrótce po tym przeniesiony do Warszawy, wydawany był Merkuriusz Polski Ordynaryjny. W latach 1718 - 1720 Jan Dawid Cenkier drukował w Królewcu „Pocztę Królewiecką”, a od 1730 roku wychodził w Warszawie „Kurier Polski”.
W epoce stanisławowskiej w Polsce nastąpił dynamiczny rozwój czasopiśmiennictwa, 80 tytułów, kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy. Ale Lwów był już w zaborze austriackim.
W 1772 roku Austriacy przysłali do Lwowa Antoniego Pillera z całym wyposażeniem drukarni w celu germanizowania polskiego mieszczaństwa w zaborze austriackim (chłopi jeszcze w przeważającej większości nie umieli czytać). Pillerowie zachłysnęli się lwowskim powietrzem i cztery pokolenia Pillerów zasłużyło się krzewieniem kultury polskiej. U Pillerów drukowany był w latach 1792 - 1798 “Dziennik Patriotycznych Polityków" (jakby się dziś przydał!), a od 1811 roku “Gazeta Lwowska". Ostatnia z rodu Kazimiera Pillerówna wyszła za mąż za prezydenta miasta Lwowa Józefa Neumana, który odziedziczył drukarnię Pillerów.
Przypisy:
1). Ewa Jędrasiak, Zygmunt Jędrasiak, Urszula i Aleksander Wiąckowie, Lwówek Śląski - 1985,
2). Encyklopedia Powszechna Kieszonkowa, Warszawa - 1891, Druk Noskowskiego. Kraków uczcił Hieronima Wietora nazwą ulicy.
3). Szczepan Karol Zimmer, Pierwszy polski drukarz - Kasper Elyan, Reprinted from collection of papers submitted to the Polish Congress of Contemporary Science and Culture in Exile, London 1970.
4). Julian Krzyżanowski, Historia Literatury Polskiej, PIW 1963.
5). Polski Słownik Biograficzny.
6). Tęcza nr 17 z 25 kwietnia 1931.
Portugalska legenda o pobycie króla Władysława Warneńczyka na Maderze
dr Leopold Kielanowski
pod redakcją Krzysztofa Bulzackiego
Czytam w liście Nikolaja [Mikołaja] Florisa: Laude Jesu Cristo i dalej cytuję w przekładzie: „z obowiązku wobec społeczności ludzkiej, dla korzyści całego chrześcijaństwa, dla własnego dobrego imienia wysyłam to pismo. Tak brzmi wstępna formuła listu Florisa. Wysłał go on z Lizbony do Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżaków.
Pisałem już o tym dokumencie dawniej, ale opierałem się dotąd jedynie na krótkiej wzmiance opublikowanej przez rumuńskiego uczonego prof. Mikołaja Jorde, w jego materiałach odnoszących się do wypraw krzyżowych. Wymienił on lakonicznie ten list podając, że znajduje się on w archiwum pruskim w Królewcu, i że został wysłany z Lizbony w 1452 roku. Z naukową skrupulatnością podał archiwalny numer rejestru. Profesor Jan Dąbrowski w swoim podstawowym dziele o Warneńczyku na Węgrzech zacytował wzmiankę Jordy w przypisach powtarzając za rumuńskim uczonym datę listu jako rok 1452. Wyraził równocześnie wątpliwość co do autentyczności dokumentu. Jest to w pełni zrozumiałe. Po bitwie warneńskiej krążyło wiele fałszywych wieści o życiu króla fabrykowanych dla doraźnych celów polityki węgierskiej, czeskiej, habsburskiej, papieskiej czy nawet polskiej. Pojawiali się także samozwańcy podający się za zaginionego władcę. List Florisa pochodzący z tych samych lat, musiał wzbudzać wątpliwości tym bardziej, że zawartą w nim wiadomość nie podpierał żaden inny dokument. Uznano go więc za falsyfikat, nie badając go nigdy gruntownie. Oczywiście, dla mnie badającego legendę o pobycie króla Władysława na Maderze i szukającego potwierdzenia jej w źródłach historycznych Portugalii, pochodzący z zupełnie innego kręgu dokumentów, list Florisa nabiera szczególnej wagi. Tym bardziej, że prowadząc badania z panem Marcinem Watykańskim, nie znalazłem żadnych wiarygodnych dokumentów, które świadczyłyby o śmierci króla na polu walki.
Podobnie inne przekazy o królewskiej śmierci są co najmniej sporne i wątpliwe.
Dokumenty portugalskie miejskie i kościelne o księciu królewskiej krwi przybyłym na Maderę, któremu oddawano honory należne panującym.
Pierwszy dokument odnoszący się do tej tajemnicy, który dochował się do naszych czasów, jest aktem królewskim oddającym mu w posiadanie ziemie w południowo wschodniej części Madery w kotlinie świętej Magdaleny. Nosi on datę 1457. A pierwszy dopisek przyznający mu tytuł księcia polskiego królewskiego rodu odnajdujemy w archiwum na Azorach. Na tym tle dopiero przypatrzmy się pismu Mikołaja Florisa. Szukałem wciąż dokumentu, z poza kręgu legendy portugalskiej, który by mógł potwierdzić lub przekreślić jej wiarygodność.
I oto właśnie ten list przechowany w północnej Europie, ukryty przez wieki w archiwum krzyżackim w Królewcu u granic Polski, stał się dzisiaj tym łącznikiem między światem legend portugalskich a polską historią.
Szczęśliwym trafem bezcenne dla historii średniowiecza archiwum Zakonu Krzyżackiego nie podzieliło wojennych losów tylu innych zabytków historii. Zostało ono przed ostatnią fazą wojny przewiezione z Królewca do Getyngi.
Dzięki uprzejmej pomocy profesor Karoliny Lanckorońskiej udało mi się dotrzeć do listu Florisa. Na teczce zawierającej ten tak cenny dla mnie dokument czytam napis: List Zakonu Pazodyjskiego Mikołaj Floris do Wielkiego Mistrza Ludwika von Erlichshausen - wiadomość o pobycie króla Polski i Węgier Władysława na Portugalskich Wyspach. I dalej podano numer rejestru archiwum i datę 10 kwietnia 1452. Tę samą datę podawał prof. Jorda, a za nim prof. Dąbrowski. Otwieram teczkę i widzę kaligrafowany gotyckimi literami średniowieczny tekst pisany trudną piętnastowieczną łaciną. Od razu jednak wpada mi w oczy umieszczona w tekście data pisma - 1472, a więc nie 1452 jak omyłkowo podawał i Jorda i Dąbrowski, widocznie wzięto ją tylko na podstawie tekstu na teczce mieszczącej dokumenty, to zmienia zasadniczo charakter listu i wielokrotnie jego znaczenie, nie był on pisany w tych latach, gdy krzyżowały się różne opinie losu króla i kiedy wysuwano osobę Warneńczyka dla doraźnych korzyści politycznych. List Florisa był pisany niemal trzydzieści lat po Warnie, gdy emocje już zwietrzały, a wedle kronik portugalskich król przebywał już dwadzieścia lat na Maderze. Pochylam się nad tym bezcennym dla mnie dokumentem. Przez powiększające szkło udało mi się zgadywać litery pod ich swoistym kształtem i przedzierać się powoli przez trudną, zawiłą łacinę. Rozpoznaję kluczowe zdanie listu: Ladislaus Rex Poloniae et Hungarie vivis in sulisulis regnum Portugalie, ale list musi być odczytany w całości i bezbłędnie, stanowi przecież kluczowy dokument dla moich badań, może potwierdzić lub obalić moją hipotezę. Przesyłam fotokopię pisma do najwłaściwszego chyba miejsca gdzie bezbłędnie stare teksty odczytują, do archiwum watykańskiego, a sam jadę do Lizbony. Tam w słynnym archiwum Corygo Tombo będę mógł otrzymać najcenniejszą odpowiedź, że dokument był pisany w średniowiecznej Lizbonie. Datum Lisbone feria secunda pashalis solenitatis. Anno Domini mille quadrum septa duo. Głosi treść listu. Dan w Lizbonie w drugie święto Wielkanocy roku pańskiego 1472. Omawiam pismo Florisa z dyrektorem archiwum doktorem Jose Pereira da Costa. Prosimy na konferencję szefa działu średniowiecznych manuskryptów.
Powoli odczytujemy tekst. Porównujemy litery z współczesnymi im tekstami. Znajdują się tam błędy pisowni, które powtarzają się w innych pismach piętnastowiecznej Portugalii, a nawet wyrażenia używane w gwarze portugalskich żeglarzy. Na przykład kapitana statku przez którego przesyła Floris swój list nazywa on szipar - żeglarz. Słowo to pochodzi od angielskiego słowa ship - statek.
Tak według oceny archiwistów portugalskich list Florisa jest bezwzględnie autentyczny, pisany w Lisbonie w wieku piętnastym. W tym czasie otrzymałem z Rzymu odcyfrowany list. Mam więc przed sobą już tekst łaciński czytelny, choć czasem zbyt zawiły, trudny do zrozumienia.
Tutaj przychodzi mi z pomocą znakomity znawca łaciny, tłumacz Eneidy prof. Ignacy Winiewski. I on ma trudności z szeregiem wyrażeń czy skrótów średniowiecznych, ale udaje się nam niemal w całości przebrnąć przez te mielizny i teraz właśnie mam przed sobą fotokopię oryginału i polski przekład tekstu.
Wasza dostojności - pisze brat Mikołaj Floris, członek zakonu pielgrzymiego reguły kaznodziejskiej, jak sam siebie nazywa - Wasza dostojności do napisania tego listu skłoniła mnie konieczność natury nie osobistej, lecz publicznej. Tym samym zaufajmy oddawcy tego listu Janowi Polakowi szczególnemu przyjacielowi króla Władysława niegdyś najdostojniejszego władcy i pana z Bożej łaski Królestw Polski i Węgier.
Chcę ci oznajmić, że król Władysław żyje obecnie na wyspach Królestwa Portugalii, a ja jestem jego towarzyszem i współpustelnikiem. Odsuń zatem wszelkie wątpliwości, jedynym celem napisania tego listu jest wykorzenienie obustronnej nienawiści i zawziętości między twoim zakonem a Polakami, a to niechże się stanie za sprawą Ducha Świętego.
Zlecam oddawcy tego listu Janowi Polakowi popularnie zwanym szipar - żeglarz, który cudownym zbiegiem okoliczności mnie na swój statek przyjął i zawiózł do Lizbony, aby przekonał Waszą Dostojność o rzeczach które widział i o których słyszał. Może Wasza Dostojność dać wiarę, jak w Świętej Ewangelii.
Proszę przesłać ten list do Matki Królewskiej, ponieważ matka i syn, są ze sobą najmocniej związani jak odwieczna sama istota miłości. Wyślijcie też ten list do Czechów i Węgrów, rzecz jest pilna, dlatego śpieszyłem z listem do Lizbony szybkimi statkami, zwłaszcza zaś do króla Portugalii Alfonsa i jego książąt, by okazali swoją dobrą wolę w tej sprawie.
Tutaj przerywam cytat listu. Przedziwnie wiąże się ten urywek z legendą portugalską o królu Władysławie, która opowiada, że mnisi rozpoznali króla i błagali go o powrót do Ojczyzny. Potem przybyli do Lizbony na dwór króla Alfonsa z prośbą by ten okazał dobrą wolę i skłonił polskiego króla do powrotu - do kraju.
Czyżby autor listu brat Floris był jednym z nich?
Kończy swoje pismo słowami: zawierzcie tej pieczęci Mikołaja Florisa, towarzysza króla polskiego Władysława, przesyłam pozdrowienia braterskie wielebnemu prowincjałowi naszego zakonu na Polskę.
Rok 1472 w którym list ten dotarł do rąk Wielkiego Mistrza nie był najodpowiedniejszy dla odkrycia zawartej w nim - jak ją Floris nazywa - cudownej nowiny. Papież nie zatwierdził pokoju toruńskiego i widmo wojny z Zakonem stawało znowu przed Polską, tym bardziej, że Maciej Korwin król Węgier popierał Zakon przeciw Polsce. Odsłonięcie tajemnicy króla Władysława, rozgłoszenie listu Florisa mogło wprowadzić zamieszki na Węgrzech i osłabić pozycję syna Hunyadego na tronie węgierskim, wzmacniając prawa Jagiellonów. Może tym tłumaczyć można ciszę wokoło tego listu.
Kim był autor listu?
Znalazłem jego ślady i we Włoszech i w Burgundii i również w latach osiemdziesiątych piętnastego wieku w Krakowie.
Pismo Florisa, które nie było jeszcze dotąd nigdy dokładnie zbadane, jest w moim rozumieniu dokumentem historii, pierwszym źródłem historycznym, na którym oprzeć można już nie poszlaki, ale pewność o pobycie króla Władysława Warneńczyka na Maderze. Dokument ten nie pochodzi z kręgu legendy portugalskiej i w tym jego doniosłe znaczenie. Nie może być przypadkiem pełne współbrzmienie tego pisma ukrytego przez wieki w archiwach krzyżackich w Królewcu z faktami które podają nam kroniki Portugalii.
Władysław Warneńczyk
Leopold Kielanowski nie bez podstawy zajął się legendą portugalską Władysława Warneńczyka, bowiem był autorem słowa wstępnego do gawęd historycznych Zygmunta Nowakowskiego wygłaszanych z Londynu na fali Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa wydanych drukiem przez Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Londynie w 1966 roku pod tytułem „Wieczory pod dębem”.
Zygmunt Nowakowski urodził się w Krakowie w 1891 roku. Zmarł na emigracji w Londynie 4 października 1963 roku. Po jego śmierci Lidia Ciołkoszowa opracowała gawędy do druku, a Leopold Kielanowski napisał „Słowo wstępne”.
W rozdziale XII pt. „Czerwony kapelusz” przedstawiona jest postać Władysława Warneńczyka. Ten syn Władysława Jagiełły i czwartej jego żony, księżniczki ruskiej „Sońki” (Zofii) miał 10 lat gdy został koronowany na króla polskiego, a jego młodszy brat Kazimierz został Wielkim Księciem Litewskim. Bracia byli wychowani religijnie. Władysław miał własny modlitewnik, który nieznanymi drogami trafił do British Muzeum w Londynie, gdzie się dotąd znajduje. Rzecz jasna, że tak młode dziecko nie mogło rządzić krajem, rządy sprawował biskup Zbigniew Oleśnicki zaufany króla Władysława Jagiełły.
Papież Eugeniusz IV przygotowywał wyprawę na Turków, którzy z ludu koczowniczego przekształcali się w lud osiadły i zagrażali chrześcijaństwu, i w pewnym sensie Europie. Tym przygotowaniem zajmował się kardynał Julian Cesarini, on też doprowadził do koronacji Władysława Warneńczyka na króla węgierskiego w 1440 roku. 17 letni król był tylko wykonawcą idei kardynała Cesariniego.
Jeszcze przed drugą wojną światową Zygmunt Nowakowski popłynął na wycieczkę statkiem pasażerskim „Kościuszko” na Maderę. Statek zacumował w porcie Funchal i tu Zygmunt Nowakowski został zaproszony na maderę przez gubernatora. W czasie raczenia się wspaniałym winem gubernator powiedział: „A my tu na Maderze mamy grób króla polskiego Władysława III”. Zygmunt Nowakowski przyjął to jako komplement po wypiciu znacznej ilości wina. Na następny dzień przystąpił do dalszych dochodzeń. Otóż grób Władysława znajduje się w Santa Catharina, a został on zidentyfikowany ponieważ posiadał po 6 palców u nóg. Historyk Anatol Lewicki pisał, że po klęsce pod Warną pojawili się „samozwańcy” udający króla, a jako dowód przedstawiali stopy z sześcioma palcami. Wokół klęski pod Warną narosło zbyt wiele legend i trudno dziś dojść do prawdy bez materiałów z archiwum tureckiego, jeśli takie są.
W XVI wieku Maciej Stryjkowski wierszem uczcił klęskę pod Warną, ale nic z tego nie wynika, nie ma żadnych dowodów śmierci Władysława Warneńczyka, jest tylko parę legend.
Na soborze w Bazylei doszło do wybuchu schizmy – wybrany został ostatni antypapież schizmatycki Feliks V (+ 1451), który w 1449 roku w Lozannie podpisał swoje ustąpienie. Po stronie antypapieża opowiedzieli się polscy biskupi. Władysław Warneńczyk stał wiernie przy prawowitym papieżu. Dzięki zabiegom Jana Długosza papież Eugeniusz IV (1431 - 1447) przysłał kapelusze kardynalskie arcybiskupowi Wincentemu Kotowi (+1448) i biskupowi krakowskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu. Kazimierz Jagiellończyk Wielki Książę Litewski sprzyjał bazylejczykom i nie popierał legata apostolskiego Izydora. Po bezkrólewiu brat Władysława Kazimierz Jagiellończyk złożył również w 1447 roku posłuszeństwo prawowitemu papieżowi uzyskując prawo nadawania godności stanowisk kościelnych, w 1449 roku papież Mikołaj V (1447 - 1455) mianował pierwszego kardynała polskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Na sejmie piotrkowskim w 1451 roku ogłoszono słynną konstytucję kardynalską zastrzegającą uprawnienia prymasów Polski w sprawie koronacji króla i królowej tudzież zabraniającej starania się o godności kardynalskie bez zezwolenia króla.
W 1453 roku Konstantynopol został zajęty przez Turków.
Następcą jego był opat Grzegorz (+1458). Metropolia ruska w granicach państwa polsko - litewskiego Rusi polskiej i kijowskiej obejmowała biskupstwa kijowskie, połockie, smoleńskie, briańskie, turowskie, łuckie, włodzimierskie, chełmskie, przemyskie i halickie. Ostatnim uznającym autorytet papieża był Józef Bułharynowicz (1498 - 1501).
Mikołaj Trąba pierwszy prymas na synodzie w Kaliszu 1420 ogłosił statuty prowincjonalne
św. Jan Kanty prof. akademii krakowskiej, bł. Jakub Strepa arcybiskup halicki (str. 522)
wyprawa warneńska - kardynał Julian Cesarini legat papieża Eugeniusza IV
papież Kalikst III (1455 - 1458), Pius II (1458 - 1464), Paweł II (1464 - 1471)
2) We Lwowie nie wierzono w śmierć Władysława II („Warneńczyka"). Piotr Odrowąż czy też Jan z Czyżowa wojewoda ruski w 1444 roku ufundował kościół na intencję szczęśliwego powrotu króla. Kościół stanął na głównym trakcie południowym od Bramy Halickiej na ulicy Garncarskiej dziś znanej jako Batorego. Król nie wrócił, a kościół spalili Tatarzy. Na tym miejscu wybudowano kościół i klasztor dla Karmelitów Trzewiczkowych po kasatach józefińskich przekształcony na gmach sądu i więzienie.
3) Za sprawą papieża Władysław II otrzymał węgierską koronę królewską do wojny z Turcją, zakończonej klęską warneńską i upadkiem Konstantynopola.
Władysław Jagiełło (1386 - 1434), Jadwiga (+1399), czwarta żona Sońka, Władysław Warneńczyk (1424 - 1434 - 1444) w 1440 roku obrany przez Węgrów na króla, Pierwsza wyprawa na Turków wypadła świetnie. Pokonany w kilku bitwach sułtan Amurat II (Murad II) z panami węgierskimi zawarł dziesięcioletni rozejm. Władysław za namową legata papieskiego zerwał rozejm i zginął w bitwie pod Warną, i nikt go więcej nie widział.
Kazimierz Jagiellończyk (1447 - 1492)
4) Edward Bogusławski w swojej książce pt.: „Historyja Polski" wydanej głównie dla zaboru rosyjskiego czcionką „czeską" w Krakowie w 1889 roku napisał na stronie 104 “w lipcu 1944 roku sułtan Murad II ofiarował korzystny rozejm, zawarty na dziesięć lat w Szegiedynie, który został uroczyście zaprzysiężony przez króla Władysława. Jednak w wyniku zabiegów legata apostolskiego Cesariniego, który uwolnił króla od przysięgi, Władysław zerwał rozejm i rozpoczął nową wyprawę z zamiarem dojścia do Gallipoli, gdzie znajdowała się flota papiesko - wenecka. Dla obejścia Bałkanów Władysław ruszył wzdłuż Dunaju i brzegów morza Czarnego. Murad zastąpił mu drogę pod Warną i tu w listopadzie 1944 roku stoczył zwycięską bitwę, w której chrześcijanie zostali pobici, a Władysław zniknął bez śladu". Potem nastąpiło blisko trzyletnie bezkrólewie.
5) W Tygodniku Ilustrowanym z dnia 3 stycznia 1925 roku na stronie 18 umieszczona jest fotografia uczestników polsko - węgierskich uroczystości w Warnie, zgromadzonych w miejscu, gdzie zginąć miał bohaterską śmiercią król Władysław Warneńczyk. Jeszcze w 1925 roku nie napisano „w miejscu gdzie zginął" Władysław Warneńczyk, bowiem ciągle nie było pewności co do śmierci króla na polu bitwy. Niedługo potem w tym miejscu z inicjatywy marszałka Józefa Piłsudskiego wybudowano pomnik - mauzoleum poświęcony śmierci Władysława Warneńczyka.
Źródła:
1) ks.dr Józef Umiński, Historia Kościoła, t.1. Opole 1949.
2) Krzysztof Bulzacki, Zawsze mój Lwów, s.43. Wrocław 1993
3. Karol Maleczyński, Tadeusz Mańkowski, Feliks Pohorecki, Marian Tyrowicz, Lwów i Ziemia Czerwieńska, PWKSz, Lwów. s. 59.
4) Edward Bogusławski, „Historyja Polski", 1889, Kraków.
5) Tygodnik Ilustrowany z dnia 3 stycznia 1925 roku
6) Lucjan Rydel, Dzieje Polski, Gebethner i Wolf, 1919, s.104
Pierwsza Kompania Kadrowa
„Bo z Ciebie jesteśmy wszyscy"
Od połowy XIX wieku politycy austriaccy obawiali się upadku monarchii austriacko - węgierskiej. Powstały zamysły przyłączenia do upadającego państwa rosyjskiej Ukrainy, wojna wisiała w powietrzu. Stara rzymska idea „dziel i rządź” budziła nacjonalizm ukraiński w interesie cesarstwa. Powoływano jednostki wojskowe złożone wyłącznie z Rusinów. Jednocześnie w Austrii ogłoszono w 1867 roku konstytucję, a trzy lata później Galicja otrzymała autonomię. Powstały sprzyjające Polakom warunki tworzenia paramilitarnych organizacji, Drużyn Bartoszowych i Związku Strzeleckiego.
Wykorzystał to Marszałek Józef Piłsudski, który poświęcił całe swoje życie tworzeniu Wojska Polskiego dla niepodległości Polski. Wykształcenie wojskowe zdobywał jako samouk, niemniej jednak w 1907 roku we Lwowie razem z czołówką polskich działaczy wojskowych był słuchaczem kursów, na których między innymi Władysław Sikorski wykładał elementy taktyki piechoty według regulaminów austriackich.
Powstanie Kompanii Kadrowej związane jest ściśle z dziejową decyzją Józefa Piłsudskiego - jest ona pierwszym narzędziem Jego woli, zaczątkiem urzeczywistniania się Jego czynu, wskrzeszeniem żołnierza polskiego do walki o wolność narodu.
Przeciwnicy Marszałka oskarżali go o współpracę z Austrią i Niemcami, nie rozumiejąc całkowicie Jego polityki w wykorzystywaniu zaborców dla sprawy polskiej niepodległości.
Kompania została zorganizowana osobiście przez Komendanta w dniu 3 sierpnia 1914 roku z uczniów szkół podoficerskich, z 75 żołnierzy Związku Strzeleckiego pod dowództwem Kazimierza Herwina Piątka i z 75 żołnierzy Drużyn Strzeleckich pod dowództwem Stanisława Bukackiego - Burhardta.
Do zaboru rosyjskiego wkroczono 6 sierpnia 1914 roku o godzinie 9 minut 45. Za Pierwszą Kompanią Kadrową poszło pięć batalionów 3.000 strzelców (K. Sosnkowski, E. Śmigły - Rydz, Trojanowski). Przy boku Komendanta szedł jego zastępca Kazimierz Sosnkowski.
8 sierpnia 1914 roku kompania kadrowa i dwie dalsze kompanie utworzyły pierwszy oddział piechoty - batalion pod dowództwem Edwarda Śmigłego - Rydza. Z kompanią wyruszył także patrol konny Beliny, zalążek 1 pułku szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, chwilowo bez koni, które dostał już w rosyjskim zaborze.
1 PUŁK PIECHOTY LEGIONÓW wywodzi swój rodowód bezpośrednio z Kompanii Kadrowej, która na rozkaz Komendanta Głównego Józefa Piłsudskiego wyruszyła na wojnę o Niepodległość Ojczyzny w mundurach i oznakach Wojska Polskiego.
W Paryżu działał Komitet Narodowy, natomiast w rosyjskiej Warszawie nie powstał spodziewany przez Piłsudskiego tajny Rząd Narodowy.
16 sierpnia 1914 roku powstał z inicjatywy parlamentarnego Koła Polskiego we Wiedniu Naczelny Komitet Narodowy, a szefem jego Departamentu Wojskowego został Władysław Sikorski mianowany od razu podpułkownikiem.
Jeszcze w 1914 roku Departament Wojskowy Naczelnego Komitetu Narodowego we Wiedniu mianował Józefa Piłsudskiego brygadierem Pierwszej Brygady Legionów.
Przez wiele miesięcy oficerowie i żołnierze nie brali żołdu, nie mieli mundurów, obuwia, namiotów, nękał ich głód i chłód.
Organizację Drugiej Brygady Legionów powierzono kapitanowi Józefowi Hallerowi.
Gdy eksperyment z legionami nie przyniósł Austriakom spodziewanego efektu i w Królestwie nie wybuchło ogólnonarodowe powstanie, zaistniała groźba rozwiązania legionów. Działalność Sikorskiego, jego znajomości i duże zdolności dyplomatyczne uratowały legiony.
Legiony były formacją wojskową w całości polską, począwszy od dowództwa, oficerów i żołnierzy, mimo zależności od Austrii uprzytomniły narodowi polskiemu, że Polaków stać na powołanie własnego wojska, a gdy ta świadomość utrwaliła się, gdy Rosja została wyparta z Polski i pozostało tylko dwu zaborców, Józef Piłsudski rozwiązał legiony i powołał Polską Organizację Wojskową niezależną od państw rozbiorowych, której przygotowanie rozpoczął już w listopadzie 1914 roku.
Do przyśpieszenia rozwiązania Legionów przyczyniło się uchwalenie przez Tymczasową Radę Stanu przysięgi „na braterstwo broni i wierną służbę” razem z armiami Niemiec i Austro - Węgier. Piłsudski odmówił złożenia przysięgi, w wyniku czego został osadzony 22 lipca 1917 roku w twierdzy w Magdeburgu, a legioniści zostali internowani.
Listę Pierwszej Kompanii Kadrowej sporządzono dopiero w 1928 roku i już pojawiły się trudności w odtworzeniu pełnego składu kompanii, szczególnie w przypadku osób nieżyjących. [Dzieje 1 Pułku Legionów, lata wojny polsko - rosyjskiej 1918 - 1920 - Adam Józef Borkiewicz mjr, Warszawa 1929, Wojskowe Biuro Historyczne, s. 943 - 945]
-
Obowiązki oficerów pełnili:
1. Tadeusz Kasprzycki, komendant kompanii, gen.
2. ś.p. Kazimierz Piątek - Herwin, kom. I plutonu, poległ
3. Henryk Paszkowski - Krok, komendant II plutonu,
4. Stanisław Bukacki - Burhardt, kom. III plutonu,
5. Jan Kruszewski - Kruk, komendant IV plutonu,
6. Aleksander Litwinowicz, intendent,
7. dr Stanisław Rouppert, lekarz,
Szeregowi, wśród nich przyszli generałowie:
1. Hugon Almstaedt,
2. Mieczysław Augustyniak,
3. Władysław Baszkiewicz,
4. Leon Bąkowski,
5. ś.p. Zygmunt Bekrycht - poległ
6. Borgiasz (Edward Boba),
7. Aleksander Bryzek,
8. Karol Busler, (Magowski)
9. sekcyjny Wiktor Bystrzyński
10. Tadeusz Caspaeri - Chrąszczewski,
11. ś.p. Czesław Chmielewski - zmarł z ran
-
12. Józef Cupiał, (Bukowski)
-
13. sekcyjny Eugeniusz Czajkowski,
-
14. ś.p. Zygmunt Dąbrowski,
-
15. sekcyjny Eustachy Dąbrowiecki,
-
16. Franciszek Deleżko, (Doleżko)
-
17. Bolesław Długoszowski - Wieniawa,
-
18. Janusz Dłużniakiewicz - Sęp,
-
19. sekcyjny ś.p. Henryk Dobrowolski - poległ
-
20. ś.p. Kazimierz Dziembowski
-
21. Adam Englert - Judym,
-
22. Stefan Fabiszewski, mjr na Westerplatte
-
23. Józef Ferencowicz,
-
24. ś.p. Władysław Ferencowicz - poległ
-
25. Marian Frydrych,
-
26. Stanisław Gajewski,
-
27. Stanisław Gieysztor,
-
28. Jerzy Gliński,
-
29. Stanisław Głazowski,
-
30. Tadeusz Głodowski,
-
31. Eugeniusz Głowacz,
-
32. sekcyjny Kazimierz Goebel,
-
33. sanitariusz Miłosz Gródecki,
-
34. Jan Hapiczuk,
-
35. Aleksander Hauke - Nowak,
-
36. Bruno Hegedeusz - Woronicz,
-
37. sekcyjny Stanisław Hiller, prof. USB
-
38. Roman Horoszkiewicz,
-
39. Karol Idzikowski,
-
40. Konstanty Jabłoński,
-
41. Stanisław Jachimowski,
-
42. Andrzej Jakubowski,
-
43. Antoni Jakubowski,
-
44. sekcyjny Lucjan Janiszewski,
-
45. Stanisław Jankowski,
-
46. Stefan Jankowski,
-
47. Ignacy Jasiński,
-
48. ś.p. Kazimierz Kamiński - poległ
-
49. Mieczysław Anastazy Kamiński,
-
50. ś.p. Kazimierz Karski - poległ
-
51. Mieczysław Karski,
-
52. ś.p. Tadeusz Kaszubski - poległ
-
53. ś.p. ... Kełm - Koperczyński - poległ
-
54. ś.p. Jan Kilich,
-
55. ś.p. Piotr Klimek - poległ
-
56. ś.p. Wiktor Kłębowski (Stanisław Kębłowski)
-
57. Leon Knobelsdorf,
-
58. ś.p. Aleksander Konarski - Wyrwicz - poległ
-
59. Ignacy Kowalczewski,
-
60. sekcyjny Wincenty Kowalski,
-
61. (Henryk Kosiński) Kacper Ogniewski,
-
62. Alfons Krysiński,
-
63. Jerzy Krzymowski,
-
64. Jan Kuczyński,
-
65. Kazimierz Kuśmierski,
-
66. ś.p. Eugeniusz Łada - poległ
-
67. Wacław Łęcki - Graba (Rettinger)
-
68. Czesław Łęgowski,
-
69. Seweryn Maciszewski,
-
70. Jan Malinowski,
-
71. Bronisław Manicki,
-
72. sekcyjny ś.p. Bronisław Mansperl - poległ
-
73. sekcyjny ś.p. Mieczysław Marusiński - poległ
-
74. Wacław Mierzejewski, (Bolesław)
-
75. Jan Misiewicz,
-
76. Andrzej Molenda,
-
77. ś.p. Wiktor Momot - poległ
-
78. Jerzy Morris,
-
79. ś.p. Aleksander Napiórkowski - Kordjan - poległ
-
80. Michał Nodzeński,
-
81. Marian Orzechowski,
-
82. Tadeusz Osiński,
-
83. ś.p. Tadeusz Ostrowski - Oster - poległ
-
84. Bolesław Pągowski,
-
85. ś.p. Stanisław Pałkij,
-
86. sekcyjny ś.p. Stanisław Parczyński - Młot - poległ
-
87. Janusz Pawłowski,
-
88. Jerzy Szreniawa Pisarski,
-
89. sekcyjny Zygmunt Platonoff,
-
90. sekcyjny Franciszek Polniaszek,
-
91. sekcyjny Stefan Pomarański,
-
92. sekcyjny Zygmunt Pomarański,
-
93. sekcyjny Zygmunt Przepałkowski,
-
94. Jerzy Radomski,
-
95. Tadeusz Romański,
-
96. Władysław Rozmarynowski,
-
97. sanitariusz Mieczysław Rejs,
-
98. Józef Renik,
-
99. Józef Smoleński,
-
100. Artur Spitzbarth,
-
101. Bohdan Stachlewski,
-
102. ś.p. Bronisław Stachlewski,
-
103. Józef Starzyński,
-
104. Józef Staszewski,
-
105. lekarz Władysław Stryjeński,
-
106. ś.p. Kazimierz Strzelecki - poległ
-
107. Zbigniew Sujkowski,
-
108. sanitariusz Jan Świderski,
-
109. Józef Szczepanowski,
-
110. Bohdan Szeligowski,
-
111. Franciszek Szubert,
-
112. sekcyjny Roman Szymański,
-
113. Edmund Tarnasiewicz - Heldut,
-
114. Marian Tarnowski,
-
115. Jerzy Trembiński,
-
116. Adam (Adolf) Wilhelm (Werner) Wagner,
-
117. ... Walgierz,
-
118. sekcyjny Michał Wieruszewski,
-
119. ś.p. Tadeusz Wiśniewski - Stabelski - poległ
-
120. Ksawery Witulski,
-
121. Józef Woźniak,
-
122. Jan Stefan (Adam) Woźniakowski,
-
123. Adam Zadworny,
-
124. Marcin Zalewski,
-
125. Zbigniew Ciecierzyński, “Zbych” - poległ
-
126. Konrad Zembrzuski,
-
127. sekcyjny Tadeusz Zieleniewski,
-
128 - 159. - 32 nazwiska nieustalone.
Wacław Sieroszewski w artykule w 1931 roku podał liczbę Pierwszej Kadrowej 163 żołnierzy.
Według publikacji w „Strzelcu 1914-1934” Marszałek z okazji 20 lecia wyruszenia Pierwszej Kadrowej ustanowił odznakę Pierwszej Kompanii Kadrowej i nadał ją również osobom zasłużonym.
Odznakę z numerem 1 żołnierze Kompanii przyznali Komendantowi, kolejną odznakę nadano Marianowi Dubieckiemu w Krakowie ostatniemu żyjącemu członkowi Rządu Narodowego Powstania Styczniowego w 1863 roku.
Dalsze odznaki honorowe nadano gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu, gen. Marianowi Żegocie Januszajtisowi, gen. Aleksandrowi Litwinowiczowi, gen. Stanisławowi Teodorowi Rouppertowi, płk. Ignacemu Boemerowi, kpt. Rajmundowi Jaworowskiemu, płk. Janowi Gorzechowskiemu, Wacławowi Sieroszewskiemu, Zofii Zawiszance - Kernowej.
Odznaki otrzymali żołnierze obu patroli Beliny:
płk. Władysław Belina Prażmowski, wojewoda lwow.
gen. Janusz Głuchowski, wojewoda białostocki,
płk. Stefan Kulesza,
gen. Stanisław Grzmot Skotnicki,
płk. Ludwik Kmicic Skrzyński
oraz polegli:
Antoni Jabłoński,
Zygmunt Karwacki,
Stefan Krak
Odznaki otrzymali harcerze z patrolu skautowego
Czesław Bankiewicz - poległ
Zygfryd Hasling Bartel,
Stanisław Jastrzębiec Białowiejski,
Zygmunt Borkowski,
Kazimierz Ciołkowski - poległ
Antoni Duszek,
Franciszek Odrowąż Kietliński,
Jerzy Krubski,
Odznaczeni zostali wszyscy żołnierze Pierwszej Kompanii Kadrowej. Ustalono nazwisko „Zbycha” - Zbigniewa Ciecierzyńskiego, nie ustalono nazwiska żołnierza występującego pod pseudonimem Walgierz, z niewyjaśnionych powodów pominięci zostali dwaj żołnierze:
20. ś.p. Kazimierz Dziembowski
26. Stanisław Gajewski,
Ustalono natomiast nazwiska jeszcze 12 żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej:
1. Adam Buczma,
2. Józef Jarema,
3. Stefan Jóźwik,
4. Czesław Kowalski - poległ
5. Stefan Łannicki (Kuczerawcew)
6. Wacław Makowski,
7. Jan Oberg,
8. Wacław Sarnowski - poległ
9. Mieczysław Stefański,
10. Sylwester Wojewódzki,
11. Walerian Wojtulewicz,
12. Stefan Wolski,
Na cmentarzu w Sobieszowie pochowany został: Eugeniusz Głowacz, może jego grobem zainteresuje się drużyna harczerzy?
Podpis pod fotografią:
Przemarsz kompanii ćwiczebnej strzelców w Zakopanem w 1913 roku. Na czele idzie Komendant Józef Piłsudski z szefem sztabu Kazimierzem Sosnkowskim. Kompanię prowadzi Ryszard Trojanowski.
Wokół Berezy Kartuskiej
Leszek Żebrowski w przedmowie do książki Piotra Siekanowicza wydanej przez Instytut Historyczny im. Romana Dmowskiego w Warszawie w 1991 roku pt.: „Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934 – 1939” - napisał „obóz w Berezie Kartuskiej był w istocie (polskim - KB) obozem koncentracyjnym”.
Jak to brzmi prawdziwie. Gdy narodowcy nazywają „obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej” – „obozem koncentracyjnym” robią to tak samo komuniści – „Kartki z dziejów KPP, Samuel Podhajecki, Wspomnienia z Berezy, strony 413 – 461 oraz nacjonaliści ukraińscy E. Wreciona (Wikipedia - Wielki Orczyk Ukraina). Na jednym kłamstwie narodowców opiera się tyle antypolskiej propagandy komunistycznej i ukraińskich nacjonalistów. Był to dziwny ten polski obóz koncentracyjny „wzorowany na obozach niemieckich i sowieckich”, w którym nie było komór gazowych, ani pieców krematoryjnych i jak autor książki Piotr Siekanowicz przyznał nikt nie umarł, ani nie został zabity.
Piotr Siekanowicz na mocy dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej Władysława Raczkiewicza z dnia 30 maja 1940 roku został powołany jako sędzia do prac „Komisji w związku z wynikiem kampanii wojennej 1939 roku”. W tej Komisji między innymi opracował raport poświęcony Berezie Kartuskiej.
Powołanie takiej komisji było aktem antypolskim, wrogim wobec obozu Piłsudczyków – ofiar wojny – bowiem nie oni ponosili winę za złamanie zobowiązań w paktach o nieagresji z Niemcami i Związkiem Sowieckim, i nie oni ponosili winę za niedotrzymanie zobowiązań sojuszniczych przez Francję i Wielką Brytanię.
Po dojściu do władzy Adolfa Hitlera Niemcy naruszyły warunki kapitulacji ustalone w wersalskim traktacie pokojowym (28 VI 1919 r.) i rozpoczęły bezprawnie produkcję uzbrojenia dla swojej armii przygotowując się do wojny. Obowiązek kontroli spełniania warunków traktatu wersalskiego i przeciwdziałania spoczywał na Francji. Polska (piłsudczykowska) zaproponowała Francji wspólne wystąpienie w 1934 roku przeciw Niemcom, jednak Francja nieświadoma skutków zbrojeń niemieckich odmówiła Polsce. Był to obowiązek wobec zerwania przez Niemców warunków wersalskiego traktatu pokojowego. Wtedy była szansa na zapobieżenie wojnie. Polska zniszczona przez rozbiory i pierwszą wojnę światową, nie mogła rywalizować gospodarczo z Niemcami. I to powinno być uwzględnione w pracach komisji.
Autor nie wspomniał ani słowem, że na zachodzie już pod koniec 1939 roku były obozy internowania dla Piłsudczyków. Było to równie haniebne jak utworzenie obozu w Berezie Kartuskiej. Jednym ze sprzeciwów wobec dyskryminacji Piłsudczyków, było samobójstwo odsuniętego od Wojska Polskiego gen. Bolesława Wieniawy Długoszowskiego. Leszek Żebrowski napisał: „Obóz odosobnienia” w Berezie Kartuskiej utworzony został w konsekwencji totalitarnego zamachu stanu na legalne władze Rzeczypospolitej Polskiej w maju 1926 roku. Została wówczas zniszczona młoda demokratyczna infrastruktura państwa, niepodległego od kilku zaledwie lat. Totalizacja następowała stopniowo. Po obaleniu legalnego rządu premiera Wincentego Witosa w wyniku krwawego, wojskowego zamachu (379 zabitych i 920 rannych), reżim pomajowy przystąpił do umacniania swej pozycji drogą odbierania społeczeństwu jego praw i tłumienia wszelkiej opozycji.”
W tak krótkim sformułowaniu tyle mataczenia i nie prawdy. Zamach majowy nie był skierowany ani przeciw rządowi, ani przeciw prezydentowi, ani przeciw młodej demokratycznej infrastrukturze państwa, tylko przeciw chaosowi tworzonemu przez sejm, w którym działały obce agentury i dobrze się stało, że nastąpiło to tak szybko. Widzimy to dobrze teraz, gdy po prawie dwudziestu latach III RP, już podstarzała „młoda demokratyczna infrastruktura państwa” doprowadziła gospodarkę narodową do ruiny. Dzisiaj w sejmie widzimy wyłącznie rozgrywki międzypartyjne. Podobnie było przed zamachem majowym, z tą różnicą, że ówczesne SLD (KPP) działało na zlecenia z Moskwy. Teraz zlecenia płyną z Brukseli.
Za ofiary zamachu majowego większą winę od Marszałka Józefa Piłsudskiego ponosi prezydent Stanisław Wojciechowski i premier Wincenty Witos, ofiary swojego postępowania, którzy nie widzeli zła wynikającego z działalności nieodpowiedzialnej sejmu, którą Leszek Żebrowski nazywa „systemem nowoczesnej, parlamentarnej demokracji”. Dzisiaj mamy tego obraz, gdy po prawie 20 latach Trzeciej Rzeczypospolitej społeczeństwo polskie dzięki „systemowi nowoczesnej, parlamentarnej demokracji” znajduje się w tragicznej sytuacji materialnej, a Polacy nie mają żadnych praw we własnym kraju. Przez tyle lat Polacy nie mogą otrzymać żadnych odszkodowań za poniesione straty. O paszporty polskie Polacy z Kazachstanu upominają się ponad pięć lat, Żydzi z Izraela dostaną je natychmiast.
Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej został utworzony 12 lipca 1934 roku, 8 lat po zamachu majowym, a więc nie tak szybko jakby tego sobie życzyli autorzy raportów Komisji. Nazwa obóz odosobnienia została nadana z uwagi na fakt, że więziono w nim ludzi bez wyroków.
W obozie osadzano na podstawie decyzji administracyjnej bez prawa apelacji na okres trzech miesięcy.
Gdzie była ta Bereza Kartuska? Z nazwy można sądzić, że gdzieś blisko Kartuz. Nic bardziej błędnego. Bereza Kartuska znajduje się około sto km na wschód od Brześcia nad Bugiem, w powiecie Prużana, a nazwa pochodzi od zakonu Kartuzów, którzy mieli tu swój klasztor ufundowany przez podkanclerza litewskiego Kazimierza Leona Sapiehę w 1648 roku, aż do kasaty zakonu w 1831 roku.
Leszek Żebrowski napisał, że miejsce to nie było wybrane przypadkowo i tu się myli, doszukując się nie wiadomo czego. Wybór spowodowany był względami materialnymi, w Berezie Kartuskiej były gotowe budynki po dawnych carskich koszarach. Wojewodą poleskim był wówczas zmieszany z błotem przez Leszka Żebrowskiego i jemu podobnych wrogów Polski płk Wacław Kostek Biernacki, po wojnie więziony w PRL-u przez 10 lat w warunkach przy których Bereza Kartuska mogła się wydawać „sanatorium”!
W Berezie Kartuskiej nie siedzieli „najwybitniejsi przywódcy opozycji” – Wincenty Witos, Karol Popiel, Wojciech Korfanty, Aleksander Dębski, Adam Ciołkosz, Norbert Balicki i Stanisław Dubois (Ci bowiem kilka dni siedzieli w twierdzy Brzeskiej). Nie siedzieli tu również nacjonaliści ukraińscy, dla których niby ten obóz został stworzony po zamachu na ministra Bronisława Pierackiego. Stefan Bandera po wyroku siedział w więzieniu we Wronkach. Na liście więzionych narodowców w latach 1934 – 1939 znajdujemy raptem 71 osób, większość z nich siedziała w Berezie Kartuskiej trzy miesiące, tylko niektórym przydłużano okres uwięzienia o kolejne trzy miesiące. Wynika z tego, że jednocześnie średnio było 3 – 4 narodowców - więźniów. Przeważającą liczbę więzionych w Berezie stanowili komuniści, nie tylko Polacy, ale też Żydzi i Rusini – Ukraińcy. Wikipedia podaje, że w 1936 roku na 369 osadzonych było 342 komunistów. Jeżeli każdy z nich siedział trzy miesiące to znaczy, że jednocześnie mogło być niecałe sto osób. Jednak również ich liczba nie jest znana dokładnie. Na jednej stronie (2 z 4) wikipedii podane są dwie różne liczby ok. 16.000 osób, a numery więzionych zbliżały się do 3.000. (przez ponad 5 lat, czyli średnio jednocześnie około 150 osób)
Ilu było więźniów w Berezie Kartuskiej nigdy nie ustalono, jeden z więźniów Napoleon Siemaszko zeznał, że było ich stu, ale są tacy autorzy, którzy podają (bez podania źródeł!) liczbę 600.
Piotr Siekanowicz opisał szczegółowo metody stosowane w obozie odosobnienia. Zostało to powtórzone w wikipedii. Mimo całkowitego braku porównania do metod sowieckich i niemieckich, należy podkreślić, że metody te były hańbiące, wysoce naganne i niczym nie uzasadnione.
I chociaż dziś Bereza Kartuska znajduje się w granicach państwa białoruskiego, trzeba przyznać, że Białorusini byli odporni na agitację sowiecką i wielu z nich należało do Armii Krajowej.
Oceniając raport Piotra Siekanowicza, trzeba stwierdzić, że zbyt dużo w nim pomówień, a jeszcze gorzej przedstawia się brak nazwisk więźniów, konkretów, co powoduje, że raport jest bardzo powierzchowny i niestety nie wiele wnosi do historii obozu.
Źródła:
Piotr Siekanowicz, Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej 1934 – 1939, Instytut im. Romana Dmowskiego, Chicago, Instytut Historyczny im. Romana Dmowskiego, Warszawa, Warszawa 1991.
Wikipedia – Bereza (Białoruś)
Wikipedia – Miejsce Odosobnienia w Berezie Kartuskiej
Wikipedia – Samuel Podhajecki, Wspomnienia z Berezy
Wikipedia – Bereza – Wielki Orczyk Ukraina
„Mit Kresów Wschodnich"
W serii „Polska myśl polityczna”, tomy IX i X Uniwersytet Wrocławski poświęcił „Polskim mitom politycznym XIX i XX wieku”. Tysiąc lat historii Polski to same mity, a wśród nich historia Kresów Wschodnich.
W tomie IX umieszczono Daniela Beauvois >Mit “Kresów Wschodnich”, czyli jak temu położyć kres<. Mit jako mijanie się z prawdą, aby delikatnie mówiąc nie nazwać tego po imieniu kłamstwem, w którym >“prawda” niby pierwsza, - cytat wg Daniela Beauvois - faktograficzna, konkretna, naukowa, ustalona, została zastąpiona „prawdą” bajkową, legendarną, wyolbrzymioną, zdeformowaną, wymyśloną, wyidealizowaną, iluzoryczną, wtórną. (same przymiotniki - co za wspaniały tekst !) Po prostu prawdy nie ma. - Magiczna dla Polaków przestrzeń ziem litewsko - ruskich - (pisze dalej Daniel Beauvois - i chociaż pisze, że będzie tutaj mowa tylko o zaborze rosyjskim, nie omieszkał włączyć tutaj Lwów) ofiaruje im od wieków pole, gdzie wszelakie „wzruszydła” narodowe dają sobie upust w oderwaniu od rzeczywistości.<
Daniel Beauvois przyznaje, że pisał książki o Polakach na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie, ale polscy recenzenci wyłowili z nich wszystko, co było pozytywne dla Polaków. Negatywne strony, albo ignorowano, albo negowano.
Daniel Beauvois zwołał sesję naukową w Lille, ale >przybyło na nią niewielu historyków, natomiast zbiegli się literaturoznawcy, bo „liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal”.< Ściągnęła tych ludzi miłość Ojczyzny oraz nazwisko Daniela Beauvois, autora wspaniale napisanej książki pt. „Polacy na Ukrainie 1831 - 1863".
Jako Polak wybrałem z tej książki dosłownie wszystko. Jedynie co bym od siebie dodał to tylko to, że ci Polacy na Ukrainie, to były rody kresowe mające pochodzenie ukrainne, wywodzące się ze szlachty ruskiej (nie rosyjskiej) skoligaconej przez wiele wieków ze szlachtą polską, litewską i białoruską. Szlachta na Ukrainie nie odcinając się od korzeni Rusinów, przyjęła kulturę łacińską - polską.
Kiedy echa działalności (pisarstwa) Daniela Beauvois dotarły na Ukrainę - (myślę, że chyba do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) przekazano mu, że to nie podoba się Ukraińcom, a treści zawarte w jego książkach mogą być szkodliwe dla Ukrainy. To wyjaśnia, dlaczego Daniel Beauvois napisał owe mity, jakby na zlecenie ukraińskich nacjonalistów, o czym może też świadczyć przedruk „mitów” w piśmie Związku Ukraińców w Polsce „Nasze Słowo”. W tłumaczeniu ukraińskim wykropkowano przypomnienie autora, że pomija się milczeniem losy „chłopów”, tzn. Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, co jest zgodne z prawdą, bowiem narody te odrodziły się właśnie z chłopów, negując przynależność szlachty do tych ziem.
Daniel Beauvois ubolewa, że >piękne deklaracje reprezentantów narodu (z antypolskich szeregów Unii Wolności - mój dopisek)) ustanowienia „dnia ekspiacji” za dziejowe błędy nie znajdują realizacji, „natomiast bez końca snują się wątki polonocentryczne o cmentarzach wileńskich czy lwowskich, o sztuce polskiej, o prześladowaniach, o zesłaniach, o wielkich postaciach polskich, o religii katolickiej, o zniszczeniach, nie omijając, owszem, po raz już któryś, Wernyhory i romantycznej przestrzeni idyllicznej.< Wszystko to ma być według Daniela Beauvois, łącznie z cmentarzem „Orląt Lwowskich” tylko mitem. Tak nazywa Cmentarz Obrońców Lwowa.
Razi go słowo „KRESY”, >„bowiem kresy mogą być tylko polskie i takie określenie zawsze będzie solą w oku wschodnich sąsiadów Polski, których należy szanować.”< Ani słowa o zbrodniach ludobójstwa dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich na Narodzie Polskim w latach 1939 - 1947 na kresach południowo - wschodnich II Rzeczypospolitej. >„Godność tych narodów za wschodnią granicą nie może już się pogodzić z traktowaniem ich jako peryferii Polski. Nawet kiedy to było historycznie usprawiedliwione, kiedy Ukraina, Litwa, Białoruś były częściami Rzeczypospolitej, było to niesprawiedliwe, gdyż harmonijnej wielokulturowości nie było nigdy.”<
Tych stwierdzeń nie można nazwać mitem, ponieważ jest to pospolite kłamstwo. Rzeczypospolita słynęła z wielokulturowości, nigdy tu nie było wojen religijnych, Rzeczpospolita nigdy nie podbijała Litwinów, ani Rusinów. Połączyła nas unia. Rusini, Litwini, Białorusini posiadali pełnię praw, tak samo jak Polacy. Inne prawa posiadała szlachta, inne chłopi. Jednak chłopi na kresach byli w lepszym położeniu niż chłopi w centralnej Polsce, gdzie pańszczyzna była szczególnie uciążliwa, a możliwość ucieczki na „dzikie pola” bardzo ograniczona.
Jeżeli słowo kresy może razić, to jeszcze bardziej powinno razić inne polskie słowo „Ukraina”, jako określenie ziemi polskiej leżącej u kraja, lub na krainie, na kraju naszej ojczyzny. Słowo to używane jako nazwa kraju i państwa ma około sto lat i zastąpiło nazwę Ruś, kraj Rusinów, może tym skwapliwiej, że „ruski” błędnie kojarzyło się z rosyjskim.
Cały elaborat nastawiony jest wyłącznie na szukanie sposobu usunięcia z naszej historii, literatury pięknej i naukowej wszystkiego co może drażnić naszych sąsiadów, począwszy od „Ogniem i mieczem" (a może rzeczywiście nasi sąsiedzi są na poziomie dzikiego zwierza, nie można go drażnić i trzeba uciec od prawdy historycznej, od tego, że dzieje Rzeczpospolitej mogą przypominać działalność podobną do Unii Europejskiej, „trzeba zmienić rażące słownictwo”. W takim razie należy zacząć od słowa Ukraina.
A skoro mowa o słowach, to dlaczego Daniel Beauvois nazywa Polaków „kolonistami”, którzy nie liczą się ze stanem ducha „podbitych” prawosławnych tubylców tych regionów. Przypomnę tylko Danielowi Beauvois, że dowódcą zwycięskich wojsk polskich w bitwie nad Orszą, był „podbity” tubylec tych regionów prawosławny książę Konstanty Ostrogski.
Razi również Daniela Beauvois nazywanie Polski „przedmurzem chrześcijaństwa”, tak jakby to nie w Polskę uderzały wojska tatarskie i tureckie idące na podbój Europy.
Daniel Beauvois nie może się pogodzić, że atrakcyjność kultury polskiej powodowała, że Rzeczpospolita Wielu Narodów uznawała na pierwszym miejscu jej polski charakter. Lud był wyobcowany nie tylko na Kresach, również w centralnej Polsce, chłopi nie mieli poczucia narodowego, mimo że mówili po polsku, czy właściwie chłopskim językiem. Bunty chłopskie nie były wyłącznie na kresach, ale tu miały szczególnie sprzyjające warunki, przy pomocy moskiewskich prawosławnych popów wysyłanych z Rosji.
Sam Chmielnicki został uznany bohaterem rosyjskim i car Aleksander III wystawił mu w Kijowie pomnik w 1885 roku z napisem „wolim pod caria moskowskoho prawosławnoho - ukraińskie wojsko Siczowniki”.
Czyżby o tym twórca kresowych mitów nie wiedział? Czy też nic nie wie o rozejmie andruszowskim? Czy nie słyszał o Polakach pracujących nad oświatą ludu na Ukrainie i o Złotej Hramocie? Trudna jest do zrozumienia sprawa przetrwania przez 123 lata po trzecim rozbiorze świadomości narodowej Polaków, mało kto kojarzy to z efektem działalności oświatowej podczas panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Daniel Beauvois krytykuje całą polską literaturę, jako tworzącą mity. Kiedy Trembecki pisał Sofiówkę, był rezydentem Szczęsnego Potockiego, „królika” Ukrainy, najbogatszego człowieka na świecie, właściciela trzech milionów morgów ziemi, nie miał jeszcze powodu do opiewania utraconego raju.
>Mitem jest integracja narodów,< w tej sytuacji sam jestem mitem łącznie z moimi tatarskimi przodkami, żołnierzami Konfederacji Barskiej i przekazywanym z ojca na syna patriotyzmem, umiłowaniem Ojczyzny - Polski. I to nie jest moc literatury, to jest własne życie i tradycja rodzinna. Co można dodać do mitów Daniela Beauvois, jak mu wyjaśnić, że Lwowa przed najazdem kozacko - tatarskim Chmielnickiego bronili wszyscy mieszkańcy Lwowa, łącznie z Rusinami. A po stronie rosyjskich carów w powstaniu styczniowym stali nie tylko chłopi na Ukrainie, ale również chłopi w centralnej Polsce. I chociaż współczesne narody zaczęły się tworzyć dopiero po rewolucji francuskiej, świadomość narodowa chłopów powstała sto lat później, łatwą drogę mieli chłopi polscy mając oparcie w istniejącej inteligencji. Nie posiadali takiego oparcia chłopi w Serbii, Bułgarii, na Ukrainie i na Litwie. Nawet Mickiewicz, Litwo ojczyzno moja napisał po polsku.
Takich Litwinów jak Władysław Jagiełło chłopi litewscy przez cały XX wiek uważali za zdrajców narodu i to nie jest mit. Przekłamanie dotyczy również Michała Czajkowskiego, który był dowódcą dwu oddziałów w Turcji, stworzonych dla obrony Rzeczypospolitej, w jednym służyli Polacy, w drugim Rusini. To też nie był mit Wernyhory.
Całkowitym kłamstwem jest zdanie: >„Jak więc się dziwić, że zaraz po rozprawie z Lwowem Piłsudski, zabrawszy Wilno, skierował wojska polskie na Kijów?” To nie „gorzka ironia..., nie podzielana na ogół przez opinię”.< Lwów nigdy nie był na Ukrainie. To nie Piłsudski rozprawił się z Lwowem, Lwowa nie dały Ukraińcom Lwowskie Orlęta, batiary i studenci, „zabranie” Wilna, w którym Litwini stanowili półtora procenta mieszkańców, nie było wcale wyczynem wojskowym. Natomiast pochód na Kijów, chociaż nie przyniósł efektów, miał na celu niesienie pomocy Ukraińcom, dowodzonym przez Petlurę.
Wydaje się, że należy się pomnik Józefowi Stalinowi, za jego politykę, za wywiezienie na Sybir dwu milionów Polaków i zburzenie „mitu jagiellońskiego” - oto co wymyślił Daniel Beauvois. Wszystko szyte grubymi nićmi, tak jak cała propaganda ukraińskich nacjonalistów. Dlaczego Daniel Beauvois wykpiwa sens dobrego wychowania, czystego sumienia, głębokiej religijności, gładkiej powierzchowności, powszechnej znajomości języka francuskiego polskiej inteligencji w XIX wieku, aż do 1920 roku i służenie swoją wiedzą ludowi? czyżby to był ten ogromny błąd „kresowców”, którego nie może nam wybaczyć? czy można nie dostrzegać działalności dla ludu, dla dźwignięcia chłopów z ciemnoty w całej Rzeczypospolitej, nie tylko na Ukrainie?
Już zupełnie innym zagadnieniem była trudna asymilacja Żydów, którzy przez wiele wieków mieszkając w Polsce ogólnie nie znali języka polskiego.
Dzisiaj, gdy mówi się o Unii Europejskiej krytykowanie Rzeczypospolitej pozbawione jest sensu, tak samo jak negowanie istnienia narodów ukraińskiego, białoruskiego, czy litewskiego. Można tylko przypomnieć światu, że te narody tworzyły kiedyś jedno państwo, niezwykłej tolerancji wzajemnego dobrego współżycia, bez porównywania do dzisiejszej Unii Europejskiej patrzącej nieodpowiedzialnie na zbrodnie ludobójstwa w Jugosławii.
11 listopada 2007 w Warszawie
Byłoby cudownie, gdyby w tej uroczystości nie dopuszczono się politycznej poprawności, którą nazywam pospolicie oszustwem.
Już w apelu poległych zostały przywołane bohaterskie Orlęta Lwowskie w walce z bolszewikami, ale ciszą pominięto inwazję (inwazja – najazd, wtargnięcie nieprzyjaciela – Słownik Wyrazów Obcych) ukraińskich Strzelców Siczowych z Armii Austriackiej na Lwów w dniu 1 listopada 1918 roku.
Apel został napisany fatalną stylistyką, źle brzmiącą po polsku. Powtarzane w każdym zdaniu byliście, walczyliście, zdobyliście ... z akcentem na „liście”, okropnie brzmi. O ile byłoby lepiej „coście byli, walczyli, zdobyli” – to by poprawiło brzmienie zdań.
W uroczystościach 11 listopada wziął udział Prezydent Litwy Valdas Adamkus. Swoje przemówienie zakończył „niech żyje wolna Polska”, a to nie to samo, co słowo “przepraszam”. Całkowicie przemilczał wspieranie terrorystów ukraińskich w działalności skierowanej przeciw Drugiej Rzeczypospolitej, udzielanie przez rząd litewski wszechstronnej pomocy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, wysokiej pomocy finansowej, bazowej, przerzutowej. Czołowy ukraiński działacz terrorystyczny Jewhen Konowalec otrzymał od ministra spraw zagranicznych Zauniusa paszport litewski i legitymację korespondenta prasowego umożliwiającą mu przekraczanie wszystkich granic i pobyt we wszystkich państwach. Również z litewskim paszportem wydanym na nazwisko Petro Knysz ukrywał się w Argentynie aż do śmierci w dniu 13 sierpnia 1966 roku Grzegorz Maciejko zabójca ministra Bronisława Pierackiego. Pominął współpracę Litwy z Hitlerem w czasie drugiej wojny światowej oraz zwalczanie podziemia polskiego w Wilnie. Pominął też cały szereg antypolskich działań i prześladowań Polaków na Wileńszczyźnie już po upadku Związku Sowieckiego w wolnej i niepodległej Litwie, pozbawianie Polaków własności, zamykanie polskich szkół, zakaz mówienia po polsku w urzędach, zmianę polskich nazwisk, a nawet wyrzucenie z krypty trumny biskupa Władysława Bandurskiego. Przecież jeszcze nie tak dawno w Powstaniu Styczniowym walczyliśmy razem przeciw zaborczej Rosji, a we Lwowie usypano kopiec Unii Lubelskiej, Unii Polsko Litewskiej. To Polak ksiądz Piotr Skarga napisał pierwszy tekst po litewsku. Byliśmy jednym państwem, które było pierwowzorem Unii Europejskiej. To przecież nasza wspólna duma zdeptana przez Litwinów.
Zauważyłem też nikłą znajomość historii komentatorów uroczystości. Omawiane jednostki polskie: Pierwszy Korpus Polski pod dowództwem gen. Dowbór Muśnickiego w Rosji (na Białorusi) w Bobrujsku był dużą jednostką wojskową, w skład której wchodziły 3 dywizje strzelców polskich, brygada rezerwowa, pułk Ułanów Krechowieckich, pułk zapasowy i jednostki artylerii. O Drugim Korpusie Polskim na „Ukrainie” to już bajki. Ten Korpus był tworzony na terenie Rumunii i Besarabii pod dowództwem gen. Stankiewicza a następnie gen. Glassa, nigdy nie osiągnął poważniejszego stanu liczbowego, po przejściu na stronę rosyjską II Brygady Legionów pod Rarańczą pod dowództwem Józefa Hallera, razem z nią został rozbity przez Niemców na „Ukrainie” (a właściwie w Rosji) pod Kaniowem 11 maja 1918 roku. Jeszcze były próby sformowania Trzeciego Korpusu w rejonie Winnicy - natychmiast rozbrojonego przez oddziały austriacko - węgierskie i Czwartego w Odessie, który został rozwiązany w stadium organizacyjnym.
Podczas składania wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza przez Siły Powietrzne Wojska Polskiego niedouczony komentator powiedział, że pierwszy polski samolot z szachownicą na skrzydłach wzbił się w niebo 5 listopada 1918 roku. Jest to oczywisty błąd. Samolot który wzbił się w niebo 5 listopada 1918 roku w czasie inwazji ukraińskiej na Lwów ze Stefanem Bastyrem i Januszem de Beaurain`em na pokładzie nie miał szachownicy, tylko biało czerwone paski. Pierwszą szachownicę namalował na swoim samolocie por. pil. Stefan Stec przed lotem ze Lwowa do Warszawy i znak ten został zaakceptowany przez ppłk. Łosowskiego, który 1 grudnia 1918 roku wprowadził ją do lotnictwa wojskowego.
Jest jeszcze cały szereg kompromitujących uchybień komentatorów telewizji, być może wynikających nie tyle z niewiedzy, co z poprawności politycznej.
Polska droga do niepodległości
Sto lat w życiu człowieka, to długi żywot. Sto lat w historii świata to nawet nie epoka, to epizod - może dwa lub trzy. Mieszczaństwo francuskie dojrzewało do rewolucji 8 wieków. Polska posiadała szlachty ponad trzy razy więcej niż dwukrotnie liczniejsza Francja, ale mieszczaństwo polskie było słabe, niewiele znaczące, głównie niemieckie. Jeszcze w połowie XVI wieku kazania w kościołach we Lwowie były głoszone po niemiecku. Chłopi polscy żyli w ucisku feudalnym i nie stanowili żadnej siły, po prostu nie posiadali narodowości.Jak w tym świetle ocenić rocznicę odzyskania niepodległości na tak krótki czas, na dwadzieścia lat. A jednak, gdyby nie było 11 listopada, być może dziś nie mówilibyśmy po polsku. Te dwadzieścia lat, mimo tylu trudności, to jasna karta naszych dziejów.
Z drugiej strony, gdyby nie było przyczyn, nie byłoby potrzeby odzyskiwania niepodległości.
Wiele było przyczyn utraty niepodległości, przyczyn upadku Rzeczypospolitej. Bez wątpienie jedną z pierwszych przyczyn była legalizacja warcholstwa, gdy 9 marca 1652 roku poseł upicki Władysław Siciński zerwał sejm. (Popas w Upicie - Adam Mickiewicz) Zaczęła się epoka liberum veto. To warcholstwo ciągle trwa.
Traktat przyjaźni polsko - radzieckiej to nie jest nowy wynalazek XX wieku.
1 kwietnia 1683 roku Jan III Sobieski podpisał bezsensowny traktat przyjaźni z Austrią. Już kilka miesięcy później wojsko polskie wyruszyło na odsiecz Wiednia, wypełnialiśmy swoje zobowiązania.
Żaden kraj na świecie nie wypełnia takich zobowiązań - w 1939 roku ani Niemcy, ani Związek Sowiecki nie dotrzymali paktów o nieagresji, Tak samo Francja i Anglia zakpiła sobie z obowiązku pomocy Polsce. W Jałcie i Teheranie zdradzili nas alianci.
W ten sposób Sobieski dopuścił się dwu zasadniczych błędów strategicznych. Zamiast ruszyć na Kamieniec Podolski, który Turcy okupowali od 1672 roku, i dalej na Chocim i Budapeszt, odciąć Turkom drogi odwrotu z pod Wiednia, Sobieski wyruszył na Wiedeń przez Śląsk i zapomniał wyprosić austriackich urzędników z ciągle jeszcze polskiego Śląska i włączyć go do Polski - jakby uniósł się honorem, wierny przyjaźni Austrii. Austria podczas rozbiorów zapomniała o tym traktacie. Austriakom to nie pomogło, utracili Śląsk w 1742 roku na rzecz Prus.
W 1696 roku po śmierci Sobieskiego haniebne przekupstwo na kolejnych sejmach doprowadziło do tego, że jednocześnie mieliśmy trzech żyjących królów, Ludwika de Conti, Augusta II Mocnego i Stanisława Leszczyńskiego. Ten do Sasa, ten do Lasa.
Tu już upadek Polski był widoczny w pełni. Wojska rosyjskie maszerowały po Polsce jak we własnym kraju. Po klęsce króla szwedzkiego Karola XII pod Połtawą, Karol XII uciekł przez Turcję. Piotr okupił się Turcji. Rozpoczęła się epoka wzrostu dominacji Rosji i Prus.
18 stycznia 1701 roku elektor brandenburski Fryderyk III w Królewcu koronował się na króla Prus (książęcych i królewskich) Fryderyka I Hohenzollerna bez sprzeciwu ze strony polskiej, króla, senatu i sejmu polskiego.
Piotr koronował się na cara „Wszechrusi” (1723). W Krakowie w 1711 roku powstał stały garnizon wojska rosyjskiego.
W 1715 roku została założona przeciw królowi Augustowi II Mocnemu Konfedracja Tarnogrodzka, która przegrała z wojskami saskimi marszałka Fleminga.
Sejm „niemy” 1 lutego 1717 roku zatwierdził traktat warszawski w którym Polska przyjęła „gwarancje” rosyjskie, zredukowano wojsko koronne do 18.000, a litewskie do 6.000. Wojsko saskie miało opuścić Polskę. Nastąpił upadek kultury, nauki, wzrost zacofania.
To zupełnie jak dzisiaj, przez pół wieku mieliśmy gwarancje sowieckie i upadek patriotyzmu, nauk humanistycznych, godności narodowej. I dziś - więcej luzu, róbta co chceta - jak mawiał Jerzy Owsiak bożyszcze telewizji. Jak w tej sytuacji trudno naprawiać polską szkołę ministrowi Giertychowi. Wyśmiewają go członkowie odłamu Związku Nauczycielstwa Polskiego imienia Wandy Wasilewskiej.
Przeciwdziałając temu patrioci polscy założyli Konfederację Barską. Zabiegano o poparcie dla Konfederacji króla Stanisława Poniatowskiego. Porwano króla z myślą, żeby stanął na czele konfederacji. Jednym z dowódców konfederacji był Kazimierz Pułaski. Król oskarżył go o porwanie i o królobójstwo. Kazimierz Pułaski został skazany na banicję - kiedy zginął w bitwie pod Savannah król na sejmie jeszcze w niepodległej Polsce przyznał się do fałszywego oskarżenia, dając dowód dużej odwagi cywilnej i rehabilitował Kazimierza Pułaskiego.
Po zajęciu Śląska przez Prusy, na spotkaniu Józefa II z królem pruskim Fryderykiem II, Józef II płakał, aby mu zwrócono Śląsk, ale Fryderyk II tylko sugerował rekompensatę w ziemiach polskich i tak doszło do pierwszego rozbioru Polski, tak zakończony został traktat przyjaźni.
Zarówno pierwszy jak i drugi rozbiór polski został zatwierdzony przez Polski Sejm. Znamy obraz Jana Matejki - Tadeusz Rejtan.
W wyniku zagrożenia utraty niepodległości wybuchło Powstanie Kościuszkowskie, było jeszcze państwo polskie, w powstaniu brali udział chłopi polscy - kosynierzy.
Nie można pominąć nadzieje odzyskania niepodległości podczas udziału w wojnach napoleońskich. Kiedy wybuchło Powstanie Listopadowe mieliśmy jeszcze Polskie Wojsko. Kiedy wybuchło Powstanie Styczniowe nie było ani państwa polskiego, ani wojska polskiego, w powstaniu wziął udział tylko 1% narodu polskiego, a chłopi służyli carowi w wyłapywaniu, a nawet mordowaniu powstańców.
Józef Piłsudski wyrósł w tradycji Powstania Styczniowego, rozumiał konieczność przygotowania patriotycznego narodu, przy pomocy PPS-u werbował, szkolił i wychowywał patriotycznie przyszłe kadry do walki o niepodległość. Muszę wspomnieć udział mego ojca w kształceniu robotników warszawskich, przyszłych bohaterów wojny polsko - bolszewickiej o Warszawę w 1920 roku.
Wśród chłopów polskich wielką popularnością cieszył się Wincenty Witos, którego zasługi jako premiera rządu w obronie Warszawy są niezmierne.
Polacy służyli we wszystkich armiach zaborczych. Za pieniądze polskich podatników budowano monumentalne gmachy we Wiedniu, w Petersburgu i w Berlinie. (We Lwowie wybudowano na wzór austriacki nowy ratusz i gmach sejmowy służący w niepodległej Polsce Uniwersytetowi Jana Kazimierza.
Gdy Austria dostała konstytucję, a w 1870 roku Galicja otrzymała autonomię, we Wiedniu powstało Koło Polskie o wielkich wpływach, 5 Polaków piastowało stanowiska premierów austriackich.
Podczas wybuchu pierwszej wojny światowej dyrektorem Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego we Wiedniu został ppłk Władysław Sikorski. On mianował Józefa Piłsudskiego brygadierem Pierwszej Brygady Legionów. Legiony polskie walczyły po stronie austriackiej, przeciwnicy Piłsudskiego wykorzystują ten fakt do oskarżania go o zdradę. To jest wielkie oszczerstwo.
II Brygadą Legionów dowodził kpt. Józef Haller, był on podczas wojny dowódcą aż 7 jednostek wojsk polskich. Ostatnią jednostką była armia błękitna - armia Halera zorganizowana we Francji przy pomocy Ignacego Paderewskiego.
Podczas kryzysu przysięgowego Józef Piłsudski został internowany. Druga Brygada pod Rarańczą przebiła się na stronę rosyjską. Władysław Sikorski, który w tym czasie był w Polskim Korpusie Posiłkowym, został aresztowany, a po zwolnieniu w wyniku interwencji Koła Polskiego we Wiedniu, pojechał do Lwowa, skąd 31 października 1918 roku udał się na rozeznanie sytuacji do Przemyśla.
15 października 1917 roku została powołana Rada Regencyjna (abp A. Kakowski, ks. Z. Lubomir -ski, hr. J. Ostrowski).
Gen. Józef Dowbór Muśnicki w porozumieniu z naczelnym wodzem armii carskiej Korniłowem zorganizował w Bobrujsku I Korpus Polski. Zamiast przejść z wojskiem do Warszawy, aby uniknąć kontaktu z Piłsudskim, którego nie cierpiał, za zgodą Rady Regencyjnej rozwiązał Korpus. Był to wielki błąd polityczny. Następnie został dowódcą Powstania Wielkopolskiego. Historycy błędnie oceniają, że było to jedyne zakończone zwycięstwem powstanie, tak samo zwycięsko w warunkach znacznie trudniej -szych zakończyły się walki o Lwów.1 listopada 1918 roku Austriacy sprowadzili do Lwowa Strzelców Siczowych z Bukowiny. Ukraińcy ogłosili we Lwowie powstanie Państwa Ukraińskiego. Lwów znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, mężczyźni ze Lwowa zostali wysłani przez Austriaków na front włoski, daleko od Lwowa. W obronie Lwowa stanęła młodzież lwowska, „Lwowskie Orlęta” i nieliczni mężczyźni, oficerów można było policzyć na palcach. (Mieczysław Boruta Spiechowicz, Roman Abraham, Zdzisław Tatar Trześniowski, Ludwik de Laveaux, kpt. - brygadier dowódca obrony Lwowa Czesław Mączyński)
Strzelcy Siczowi utrzymali się we Lwowie 22 dni.
Józef Piłsudski miał największe zasługi na drodze do odzyskania niepodległości. Rada Regencyjna 11 listopada 1918 roku przekazała Piłsudskiemu władzę nad Polską Siłą Zbrojną, a 14 listopada pełnię władzy cywilnej. Trzeba tu podkreślić, że Józef Piłsudski należał do ludzi „czystych rąk”.
Gdy Polska odradzała się po 123 latach rozbiorów, działały w Polsce różne partie, wśród nich była partia przeciwna niepodległości Polski.
Była to Socjal Demokracja Królestwa Polskiego, która przekształcała się wielokrotnie na Socjal Demokrację Królestwa Polskiego i Litwy, Komunistyczną Robotniczą Partię Polski, Komunistyczną Partię Polski, a później PPR, PZPR, SLD i tak dalej. Z tego punktu widzenia oceniam dzisiejszy blok wyborczy, który nie odciął się od haniebnej tradycji.
W okresie plebiscytu na Śląsku została założona Komunistyczna Partia Górnego Śląska, złożona z Polaków górników, jedyna partia komunistyczna w której prawdopodobnie nie było Żydów. Celem tej partii była działalność na rzecz przyłączenia Śląska do Niemiec. Jawna zdrada narodowa. Po plebiscycie partia została rozwiązana.
W celu oderwania Kresów Wschodnich od Polski założono Komunistyczną Partię Wschodniej Galicji, a jako, że nie było Galicji, w 1923 roku partia została przemianowana na Komunistyczną Partię Zachodniej Ukrainy. Siedzibą partii był Stanisławów, nie było szansy na umieszczenie jej we Lwowie. Sekretarzem partii był Ozjasz Szechter, ojciec Adama (i Stefana) Michnika. W Wilnie wśród komunistów żydowskich powstała w 1923 roku Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi, jeszcze się Stalinowi nie śniła aneksja Litwy i Litewska Partia Komunistyczna.
Polska Partia Socjalistyczna należała do partii narodowych patriotycznych, dlatego po cichu została zniszczona w 1948 roku. Oficjalnie zniszczono tylko PSL. Dzisiejsze PSL nie ma nic wspólnego z partią Wincentego Witosa i Stanisława Mikołajczyka, prowadzi całkowicie odmienną politykę. Stanisław Mikołajczyk nigdy nie tworzyłby koalicji z PePeeRem.
Muzeum Drugiej Wojny Światowej
Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku - oczywiście w Gdańsku blisko Westerplatte, tak powinno być. Trzeba światu przypomnieć, od początku.
Wojna zaczęła się 23 sierpnia 1939 roku, w dniu podpisania paktu Ribbentrop Mołotow, w którym Stalin dał przyzwolenie Hitlerowi na rozpętanie drugiej wojny światowej.
Natomiast działania wojenne Drugiej Wojny Światowej zaczęły się 1 września 1939 roku, a nie jak podają historycy sowieccy w czerwcu 1941 roku, gdy skończyła się miłość Hitlera do Stalina. Przez cały ten czas szły transporty surowców z Związku Sowieckiego do Niemiec niezbędne dla produkcji wojennej.
Działania wojenne, jak i te tragiczne wypadki w wielu miejscach wojny w Polsce są opisane w licznej literaturze wojskowej, zarówno te chwalebne jak obrona Westerplatte i Poczty Gdańskiej oraz obrona Warszawy i Lwowa, bitwa nad Bzurą i pod Kockiem oraz obrona Grodna i Tarnopola jak również w wielu innych miejscach. Trzeba przypomnieć, że od początku działań wojennych towarzyszyła im zbrodnia ludobójstwa poczynając od Bydgoszczy i Katowic.
Według paktu Ribbentrop Mołotow Stalin miał wesprzeć swojego sojusznika po siedmiu dniach uderzając na Polskę od wschodu, ale nie przewidział wydania wojny Hitlerowi przez Francję i Anglię. Dopiero gdy przekonał się o bezwartościowych wystąpieniach aliantów Polski, z opóźnieniem dopiero 17 września wysłał swoje wojska przeciw Polsce, aby wymazać z mapy tego „bękarta wersalskiego", jak oświadczył światu Wiaczesław Mołotow. Mimo to Hitler dotrzymał umowy oddając Stalinowi połowę Polski.
Już wtedy wiedział, że niedługo odbierze ją tak potrzebnemu w danej chwili sojusznikowi.
Rozpoczęła się epoka lagrów i łagrów. Z zachodniej części Polski część ziem przyłączono do III Rzeszy, pozostałą część nazwano Generalnym Gubernatorstwem.
Jeńcy wojenni zostali podzieleni, oficerów zabrano do Oflagów, podoficerów i żołnierzy do Stalagów. Ludność cywilną zabierano na roboty do Niemiec.
W wschodniej części Polski Stalin stworzył Zachodnią Ukrainę, Zachodnią Białoruś, a Wileńszczyznę przyznał Litwie wiedząc dobrze, że Litwę też połknie (na ponad pięćdziesiąt lat).
Epoka lagrów i łagrów olbrzymiego ludobójstwa jest nierozłączną częścią historii drugiej wojny światowej, w której zarówno z Niemcami jak i z Sowietami współpracowali komuniści i nacjonaliści ukraińscy obywatele polscy.
Na terenie okupacji niemieckiej powstały liczne obozy koncentracyjne: obóz w Stutthof, Konzentrationslager Auschwitz, Konzentrationslager Warschau i inne.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim zaproszono wszystkich profesorów na spotkanie po którym wywieziono wszystkich do obozu koncentracyjnego.
W miastach zostały założone getta żydowskie, w których nieludzkimi sposobami uśmiercano tysiące Żydów. Skandalem była współpraca policji żydowskiej z Niemcami.
Ruch oporu pod okupacją niemiecką działał sprawnie, dokonano wiele akcji odwetowych mimo stosowanych represji. Szczególnie wyróżniło się Powstanie w Getcie Warszawskim z udziałem pomocy Armii Krajowej, a następnie Powstanie Warszawskie, pozbawione pomocy aliantów w wyniku izolacji sowieckiej.
Na terenie okupacji sowieckiej jeńcy wojenni zostali podzieleni, oficerów zabrano do obozów w Kozielsku i w Starobielsku, funkcjonariuszy policji umieszczono w obozie w Ostaszkowie, podoficerów i żołnierzy użyto do budowy kolei Donbas - Workuta. Oficerowie i funkcjonariusze policji oraz urzędnicy państwowi zostali wymordowani w Katyniu i w Bykowni pod Kijowem oraz w Starobielsku i Ostaszkowie. Podczas budowy kolei Donbas - Workuta zginęło około 60 tysięcy polskich żołnierzy.
Najmniejszy ruch oporu w zarodku był likwidowany masowymi aresztowaniami i deportacją całych rodzin na „Sybir". Wyrzucani w szczerym polu Polacy budowali sobie lepianki z gliny i łajna dla ochrony przed zimnem i wiatrami. Zesłańcy, szczególnie dzieci, ludzie chorzy i starzy umierali masowo z głodu i wycięczenia.
Po wybuchu wojny niemiecko sowieckiej we wszystkich więzieniach została dokonana zbrodnia ludobójstwa przez funkcjonariuszy NKWD, wśród których było wielu Żydów, w samym Lwowie zostało zamordowanych około 12 tysięcy Polaków w więzieniu na Łąckiego, w Brygidkach, na Zamarstynowie i w więzieniu policyjnym na Kleparowie przy ul. Jachowicza.
Po wkroczeniu do Lwowa ukraińskiego batalionu „Nachtigall" aresztowano profesorów lwowskich i rozstrzelano ich na Wzgórzach Wuleckich.
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów powołała tak zwaną „Ukraińską Powstańczą Armię", która rozpoczęła masowe mordy ludności polskiej, liczba ofiar jest olbrzymia, po tylu latach bardzo trudna do ustalenia, w granicach od 200.000 do pół miliona.
W współpracy z Niemcami powstała ukraińska dywizja SS „Galizien", która dopuściła się również zbrodni ludobójstwa.
W wyniku zakończenia współpracy Hitlera i Stalina oraz rozpoczęcia wojny niemiecko sowieckiej za sprawą nacisków angielskich doszło do porozumienia polsko sowieckiego, którego jedynym pozytywnym skutkiem było wypuszczenie wielu Polaków z więzień i łagrów. Uratowano kilkanaście tysięcy dzieci polskich, które zostały wywiezione z nieludzkiej ziemi na zachód razem z Armią Andersa. Cały szlak ewakuacyjny został jednak usłany polskimi cmentarzami. Ewakuacja była nadzorowana przez NKWD, której służył ppłk. Zygmunt Berling.
Polskie siły na zachodzie brały udział w sławnych bitwach w Afryce pod Tobrukiem, we Włoszech pod Monte Casino i Bolonią, we Francji pod Falaise, w Holandii pod Arnhem i Bredą kończąc na kapitulacji Niemiec przed gen. Maczkiem w Wilhelmshaven.
Na froncie wschodnim Polskie Wojsko pod dowództwem sowieckim zostało wysłane pod Lenino bez przygotowania artyleryjskiego, wsławiło się wielką odwagą i determinacją polskiego żołnierza w walce. W końcowej fazie 600 żołnierzy pozbawionych amunicji oddało się do niewoli niemieckiej widząc bezsens całej operacji.
Wojsku Polskiemu wyznaczono trasy na zachód z ominięciem dużych miast, obawiano się wybuchu powstania we Lwowie, ciągle jeszcze polskiego miasta.
Podczas Powstania Warszawskiego za próbę niesienia pomocy powstańcom został aresztowany Zygmunt Berling mianowany przez Stalina generałem. Jednego dnia zostały zdjęte jego portrety we wszystkich jednostkach Wojska Polskiego.
Po zakończonych działaniach wojennych alianci nie dopuścili Polaków do defilady zwycięstwa w Londynie. W Moskwie defilowała nieliczna delegacja Polskiej Armii podporządkowanej Związkowi Sowieckiemu.
Dla Polski nastał czas pozbawienia suwerenności przez pół wieku. Utraciliśmy Kresy Wschodnie drugiej Rzeczypospolitej, odzyskaliśmy częściowo ziemie północne i zachodnie bez Śląska Zaolziańskiego, jedynej polskiej ziemi tak czystej etnicznie.
Niemcy spowodowały wybuch Drugiej Wojny Światowej i na nich ciąży główna odpowiedzialność za zbrodnie ludobójstwa dokonane przez Niemców, przez Sowietów i przez Ukraińców obywateli polskich
Muzeum Drugiej Wojny Światowej w którym Polska zajmowałaby główne miejsce służyłoby nauce historii szczególnie ważnej w wychowywaniu patriotycznym młodzieży polskiej i powinno zostać opracowane w albumie pamiątkowym.
Widzimy jak olbrzymie jest bogactwo materiału dla projektowanego Muzeum Drugiej Wojny Światowej, przy którym blednie muzeum „wypędzonych" Eriki Steinbach.
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (10 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|